- No nie wiem... Dopiero zaczynam. - powiedziałam niepewnie, ale tak
naprawdę miałam wielką ochotę zagrać.
- Nie daj się prosić. - odparł.
Chciałam zagrać. Ale z drugiej strony wiedziałam, że przegram.
- Skoro jesteś kapitanem to pewnie nieźle grasz.... - trudno powiedzieć czy
to było pytanie czy twierdzenie.
- No jak tak to ujęłaś. Tak, gram dobrze. - odrzekł z dumą.
- Mimo to zagram. - uśmiechnęłam się.
- Świetnie! Idź się przygotować. - rzucił szybko i gdzieś pobiegł.
Zrobiłam to samo. Pobiegłam do dormitorium przebrać się i związać włosy,
bo nie mogę grać w Quidditcha w dżinsach i koszuli. Założyłam dresy, bluzkę
na ramiączka i zawiązałam koka. Pobiegłam po swoją miotłę. Gdy już ją
trzymałam, ruszyłam do kolegi. Szłam szybkim krokiem, nie wiedząc, że
rozwiązała mi się sznurówka. Nagle prawa noga stanęła na sznurówkę od
lewego buta i runęłam na ziemię. Chyba nikt mnie nie widział. Nic mi nie było,
tylko strasznie bolała mnie noga. Wstałam i poszłam dalej. Gdy dotarłam na
miejsce, noga przestała mnie boleć i byłam gotowa na zmierzenie się z Pettym.
- Jesteś! - krzyknął Petty.
- Tak. To co? Gramy? - zapytałam.
<Petty?>
naprawdę miałam wielką ochotę zagrać.
- Nie daj się prosić. - odparł.
Chciałam zagrać. Ale z drugiej strony wiedziałam, że przegram.
- Skoro jesteś kapitanem to pewnie nieźle grasz.... - trudno powiedzieć czy
to było pytanie czy twierdzenie.
- No jak tak to ujęłaś. Tak, gram dobrze. - odrzekł z dumą.
- Mimo to zagram. - uśmiechnęłam się.
- Świetnie! Idź się przygotować. - rzucił szybko i gdzieś pobiegł.
Zrobiłam to samo. Pobiegłam do dormitorium przebrać się i związać włosy,
bo nie mogę grać w Quidditcha w dżinsach i koszuli. Założyłam dresy, bluzkę
na ramiączka i zawiązałam koka. Pobiegłam po swoją miotłę. Gdy już ją
trzymałam, ruszyłam do kolegi. Szłam szybkim krokiem, nie wiedząc, że
rozwiązała mi się sznurówka. Nagle prawa noga stanęła na sznurówkę od
lewego buta i runęłam na ziemię. Chyba nikt mnie nie widział. Nic mi nie było,
tylko strasznie bolała mnie noga. Wstałam i poszłam dalej. Gdy dotarłam na
miejsce, noga przestała mnie boleć i byłam gotowa na zmierzenie się z Pettym.
- Jesteś! - krzyknął Petty.
- Tak. To co? Gramy? - zapytałam.
<Petty?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz