To pytanie zbiło mnie z tropu. Wzruszyłem ramionami.
- Chciałem ci potowarzyszyć. Tak sama szłaś... Jak chcesz, to mogę iść... Mam iść?
- Tak - powiedziała cicho.
"Ok" - pomyślałem. Zawróciłem i poszedłem przed siebie. Chce być sama? Proszę bardzo...
- Czekaj - powiedziała Ray. Odwróciłem się. Nadal stała ze spuszczoną głową. Nieruchomo. Plecami do mnie. - Nie chcę. Nie idź.
- Kobiety... - szepnąłem i szybkim krokiem do niej podszedłem. - To gdzie idziesz? Idziemy - poprawiłem się.
- Nie wiem. Przed siebie.
Więc ruszyliśmy przed siebie. W milczeniu wyszliśmy na błonia. Mimo słońca trzymał niezły mróz. Wyłączając to, pogoda była wspaniała. Na niebie widać było nawet najmniejszego ptaka - żadnej chmurki.
- Coś się stało? - spytałem w końcu. Cisza zaczynała robić się nie do zniesienia.
- Właściwie to... nie - stwierdziła dziewczyna. Nadal jednak w jej głosie słychać było obojętność.
Przewróciłem oczami.
- Nie możesz tak smutać. Nie pozwolę na to.
Uśmiechnęła się pobłażliwie.
W szybkim tempie przetrzepałem kieszenie szaty. Ku mojej uciesze znalazłem kilka galeonów. Na dwa kremowe piwa powinno wystarczyć.
- Chcesz iść do Écuelle na piwko? Stawiam.
Rosalie zastanowiła się chwilę.
Ray? Sorka, że krótko.
- Chciałem ci potowarzyszyć. Tak sama szłaś... Jak chcesz, to mogę iść... Mam iść?
- Tak - powiedziała cicho.
"Ok" - pomyślałem. Zawróciłem i poszedłem przed siebie. Chce być sama? Proszę bardzo...
- Czekaj - powiedziała Ray. Odwróciłem się. Nadal stała ze spuszczoną głową. Nieruchomo. Plecami do mnie. - Nie chcę. Nie idź.
- Kobiety... - szepnąłem i szybkim krokiem do niej podszedłem. - To gdzie idziesz? Idziemy - poprawiłem się.
- Nie wiem. Przed siebie.
Więc ruszyliśmy przed siebie. W milczeniu wyszliśmy na błonia. Mimo słońca trzymał niezły mróz. Wyłączając to, pogoda była wspaniała. Na niebie widać było nawet najmniejszego ptaka - żadnej chmurki.
- Coś się stało? - spytałem w końcu. Cisza zaczynała robić się nie do zniesienia.
- Właściwie to... nie - stwierdziła dziewczyna. Nadal jednak w jej głosie słychać było obojętność.
Przewróciłem oczami.
- Nie możesz tak smutać. Nie pozwolę na to.
Uśmiechnęła się pobłażliwie.
W szybkim tempie przetrzepałem kieszenie szaty. Ku mojej uciesze znalazłem kilka galeonów. Na dwa kremowe piwa powinno wystarczyć.
- Chcesz iść do Écuelle na piwko? Stawiam.
Rosalie zastanowiła się chwilę.
Ray? Sorka, że krótko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz