- Nie jest źle - podszedłem do niej z szerokim uśmiechem. - Nie chciałabyś być w drużynie?
- Ja? - prychnęła.
Wzruszyłem ramionami.
- Jak to sobie wyobrażasz? - spytała.
- Przecież laski grają w quidditcha...
- To nie przystoi. Ja nie mogę, rozumiesz?
Spojrzałem na nią krzywo. Nie rozumiem kobiet jednak...
- Wyobrażasz sobie mnie albo którąkolwiek z moich wypacykowanych przyjaciółeczek na miotle, z kaflem pod pachą i może jeszcze w słitaśnym, brudnym stroju w barwach drużyny? - dodała z sarkazmem w głosie.
- Ciebie - tak. - odparłem, szczerząc moje śnieżnobiałe ząbki.
Pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
- Idziesz na bal? - zmieniłem temat.
- Nie wiem. I nie próbuj mnie zapraszać. Nie dam się twoim bzdurnym gadkom - rzuciła z wyższością.
- O to nie musisz się martwić. Idę z Clarisse.
- Cóż... Całe szczęście.
- Idziemy już? Czy latamy?
- Będą mnie szukać.
- Kogo to obchodzi? - autentycznie zdziwiłem się.
- Zobaczą mnie tu. Z tobą. Na miotle - powiedziała z naciskiem.
- Dziewczyny... To wracamy, czy nie?
Avalon?
- Ja? - prychnęła.
Wzruszyłem ramionami.
- Jak to sobie wyobrażasz? - spytała.
- Przecież laski grają w quidditcha...
- To nie przystoi. Ja nie mogę, rozumiesz?
Spojrzałem na nią krzywo. Nie rozumiem kobiet jednak...
- Wyobrażasz sobie mnie albo którąkolwiek z moich wypacykowanych przyjaciółeczek na miotle, z kaflem pod pachą i może jeszcze w słitaśnym, brudnym stroju w barwach drużyny? - dodała z sarkazmem w głosie.
- Ciebie - tak. - odparłem, szczerząc moje śnieżnobiałe ząbki.
Pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
- Idziesz na bal? - zmieniłem temat.
- Nie wiem. I nie próbuj mnie zapraszać. Nie dam się twoim bzdurnym gadkom - rzuciła z wyższością.
- O to nie musisz się martwić. Idę z Clarisse.
- Cóż... Całe szczęście.
- Idziemy już? Czy latamy?
- Będą mnie szukać.
- Kogo to obchodzi? - autentycznie zdziwiłem się.
- Zobaczą mnie tu. Z tobą. Na miotle - powiedziała z naciskiem.
- Dziewczyny... To wracamy, czy nie?
Avalon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz