-Całkiem zwyczajnie, moi rodzice to czarodzieje, więc się nie zdziwili, gdy dostałam list.-wróciliśmy na parkiet- Najtrudniejsze w tym wszystkim było pożegnanie z moją Issuny, ale jakoś sobie dałam radę. A jak z tobą?
-Urodziłem się w USA, nic szczególnego. Właściwie to rodzice mnie zmusili, żebym tu przyszedł. No i jestem.
-Wow.-powiedziałam.
-Co "wow"?
-No wow, jak ty o tym mówisz. Tak beznamiętnie, jakbyś był wręcz znudzony faktem nauki w Akademii Magii. Jakbyś mówił o wyjściu po mleko.
Zakręcił mną dookoła zastanawiając się nad moimi słowami.
-Masz rację. Dziwne ze mnie stworzenie-zaśmiał się i znomu mną zakręcił w zadumie.
-Weź przestań, bo zawrotów głowy dostanę!-roześmiałam się.
-Sorka.
Bardzo dobrze, o dziwo mi się z nim tańczyło. Był drugą osobą przy której czułam pełną swobodę, lecz jeszcze bardziej swobodną te swobodę czułam...co?
Zaczęli grać szybszą, nowoczesną piosenkę. Luke puścił moją rękę i tańczyliśmy naprzeciw siebie. Po jeszcze kilku kawałkach tego typu zrobiło mi się gorąco.
-Wychodzę z sali-zakomunikowałam przekrzykując hałas-Gorąco tu!
Przedarłam się przez tłum uczniów i przecisnęłam się za drzwi. Oparłam się o ścianę dysząc ze zmęczenia. Było tu znacznie ciszej i chłodniej. Chwilę po mnie wyszedł Luke. Uśmiechnęłam się lekko.
-Ci tak uciekłaś? Oba buty na nogach?-zażartował.
-Strasznie tam parno. Nie lubię tłumu, czuję się wtedy, jakby wszyscy się na mnie gapili.
-Wiesz nie dziwię im się, mają ku temu powody.
Mrugnął do mnie łobuzersko, a ja w odpowiedzi oblałam się szkarłatnym rumieńcem.
Luke? Odpowiedź bez odpowiedzi? No wiesz^^
-Urodziłem się w USA, nic szczególnego. Właściwie to rodzice mnie zmusili, żebym tu przyszedł. No i jestem.
-Wow.-powiedziałam.
-Co "wow"?
-No wow, jak ty o tym mówisz. Tak beznamiętnie, jakbyś był wręcz znudzony faktem nauki w Akademii Magii. Jakbyś mówił o wyjściu po mleko.
Zakręcił mną dookoła zastanawiając się nad moimi słowami.
-Masz rację. Dziwne ze mnie stworzenie-zaśmiał się i znomu mną zakręcił w zadumie.
-Weź przestań, bo zawrotów głowy dostanę!-roześmiałam się.
-Sorka.
Bardzo dobrze, o dziwo mi się z nim tańczyło. Był drugą osobą przy której czułam pełną swobodę, lecz jeszcze bardziej swobodną te swobodę czułam...co?
Zaczęli grać szybszą, nowoczesną piosenkę. Luke puścił moją rękę i tańczyliśmy naprzeciw siebie. Po jeszcze kilku kawałkach tego typu zrobiło mi się gorąco.
-Wychodzę z sali-zakomunikowałam przekrzykując hałas-Gorąco tu!
Przedarłam się przez tłum uczniów i przecisnęłam się za drzwi. Oparłam się o ścianę dysząc ze zmęczenia. Było tu znacznie ciszej i chłodniej. Chwilę po mnie wyszedł Luke. Uśmiechnęłam się lekko.
-Ci tak uciekłaś? Oba buty na nogach?-zażartował.
-Strasznie tam parno. Nie lubię tłumu, czuję się wtedy, jakby wszyscy się na mnie gapili.
-Wiesz nie dziwię im się, mają ku temu powody.
Mrugnął do mnie łobuzersko, a ja w odpowiedzi oblałam się szkarłatnym rumieńcem.
Luke? Odpowiedź bez odpowiedzi? No wiesz^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz