-Weź daj już spokój-powiedzialam cicho i odeszłam w stronę dormitorium. Było po lekcjach, miałam wolne. Mogłam je wykorzystać jak chciałam, jednak mnie zmorzyła senność. Położyłam głowę na poduszce i natychmiast zasnęłam. Znomu śniła mi się ona. Ten dzień. Jej krew. Wszystko powróciło. Najpierw słyszałam jej śmiech. A potem jej ciszę. Ona była inna od reszty cisz. Jej własna. Niepowtarzalna.
Obudziłam się zlana potem, ledwie oddychałam. Na krześle przy moim łóżku siedziała Mikayla.
-Czego chcesz?-zapytałam ostro.
Mikayla?
Obudziłam się zlana potem, ledwie oddychałam. Na krześle przy moim łóżku siedziała Mikayla.
-Czego chcesz?-zapytałam ostro.
Mikayla?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz