Siedziałam w swoim dormitorium. Wyjrzałam przez okno. Było dużo śniegu, drzewa były całe w białym puchu. Nagle przypomniało mi się, że dziś moje święto. Nie myślałam, że ktoś złoży mi życzenia. Wątpiłam w to. Zeszłam na śniadanie. Było jak zwykle:
Ell kłóciła się z Adamem, dżem i inne reczy latały w powietrzu, a co chwilę leciały jakieś wyzwiska. Norma, zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Po śnidaniu poszłam z powrotem do dormitorium. Nie miałam nic ciekawego do roboty, więc zaczęłam czytać. I tak musiałam przeczytać tą książkę na muzykologię, więc wolałam zrobić to wcześniej. Nagle, zupełnie niespodziewanie do mojego pokoju doszły hałsy z zewnątrz. Po kilku minutach hałas ucichł. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Zapraszam. - powiedziałam, ale nie miałam pewności czy naprawdę mam ochotę na przyjmowanie gości.
<kto che?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz