- Pewnie - I wznieśliśmy się.
Gra się rozpoczęła i trwała około półtorej godziny.
- No powiem że nawet nieźle grasz - Powiedziałem
- Ale przegrałam - Odpowiedziała uśmiechając się krzywo
- Oj tam.. Musisz tylko trochę poćwiczyć technikę i będzie
dobrze - Uśmiechnąłem się i poklepałem po plecach pocieszająco
- Dzięki.
- Nooo... To może chodź pójdziemy do kuchni coś zjeść i się napić
- A skrzaty nas stamtąd nie wywalą ? - Zapytała zdziwiona
Skrzaty nienawidzą jak ktoś im się tam pałęta lub podkrada jedzenie.
- Nieee.... Wiesz mam wtyki - Powiedziałem uśmiechając się
Skierowaliśmy się w stronę kuchni.
- Niby jakie?
- Jest tam skrzat który kiedyś pracował u mojej dziewczyny.
- Aha... Więc to takie wtyki? - Zaśmiała się
- No a jak..
Gdy dotarliśmy spojrzała na obraz który przedstawiał kuchnię a na
niej 7 skrzatów krzątające się po całym obrazie..
- Wow - Powiedziała
- No.. Trzeba po gilgotać jednego z nich. Zacznie się śmiać obraz się
otworzy.
- To proste - Powiedziała. I podniosła rękę by po gilgotać jednego
z nich. Lecz! Ten nagle zaczął uciekać tak jak wszystkie inne.
- Co za głupie skrzaty!
- One po prostu nie chcą dać się pogłaskać. - Zaśmiałem się widząc
jej reakcje - Poczekaj. Mam w tym wprawę..
I już po chwili wchodziliśmy do Kuchni.
- Stworek! - Zawołałem do skrzata który był przy stole
- Oh..! Panicz Patty. Stworkowi miło znów widzieć!
- Ciebie również - Powiedziałem uśmiechając się -Mógłbym poprosić
szklankę soku dyniowego i kawałek tamtego ciasta? - Zapytałem wskazują
na ciasto na ladzie.
- Oczywiście! A dla panienki?
Rosalie?
Gra się rozpoczęła i trwała około półtorej godziny.
- No powiem że nawet nieźle grasz - Powiedziałem
- Ale przegrałam - Odpowiedziała uśmiechając się krzywo
- Oj tam.. Musisz tylko trochę poćwiczyć technikę i będzie
dobrze - Uśmiechnąłem się i poklepałem po plecach pocieszająco
- Dzięki.
- Nooo... To może chodź pójdziemy do kuchni coś zjeść i się napić
- A skrzaty nas stamtąd nie wywalą ? - Zapytała zdziwiona
Skrzaty nienawidzą jak ktoś im się tam pałęta lub podkrada jedzenie.
- Nieee.... Wiesz mam wtyki - Powiedziałem uśmiechając się
Skierowaliśmy się w stronę kuchni.
- Niby jakie?
- Jest tam skrzat który kiedyś pracował u mojej dziewczyny.
- Aha... Więc to takie wtyki? - Zaśmiała się
- No a jak..
Gdy dotarliśmy spojrzała na obraz który przedstawiał kuchnię a na
niej 7 skrzatów krzątające się po całym obrazie..
- Wow - Powiedziała
- No.. Trzeba po gilgotać jednego z nich. Zacznie się śmiać obraz się
otworzy.
- To proste - Powiedziała. I podniosła rękę by po gilgotać jednego
z nich. Lecz! Ten nagle zaczął uciekać tak jak wszystkie inne.
- Co za głupie skrzaty!
- One po prostu nie chcą dać się pogłaskać. - Zaśmiałem się widząc
jej reakcje - Poczekaj. Mam w tym wprawę..
I już po chwili wchodziliśmy do Kuchni.
- Stworek! - Zawołałem do skrzata który był przy stole
- Oh..! Panicz Patty. Stworkowi miło znów widzieć!
- Ciebie również - Powiedziałem uśmiechając się -Mógłbym poprosić
szklankę soku dyniowego i kawałek tamtego ciasta? - Zapytałem wskazują
na ciasto na ladzie.
- Oczywiście! A dla panienki?
Rosalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz