Parę godzin przed rozpoczęciem balu zaczęłam się szykować. Rano sową przyszła moja suknia, którą zamówił Aaron. Uważał, że będzie do mnie idealnie pasować i chyba tak było. Teraz położyłam ją na łóżku i zaczęłam upinać włosy. Magią nakręciłam loki i upięłam je w wysoki kok, tak by pojedyncze długie kosmyki opadały mi na szyję, policzek i kark. Efekt końcowy był mniej więcej taki:
Kiedy byłam zadowolona, ubrałam sukienkę:
dodając delikatną biżuterię. Bal zaczynał się za kilka minut, więc ubrałam buty na niewielkim obcasie i zeszłam na dół do Wielkiej Sali, gdzie czekał na mnie Eric.
Eric?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz