Szedłem korytarzem, gdzy zobaczyłem przesłodką dziewczynę otoczoną przez tłum wielbicieli(najwyraźniej). Rozsuwając chłopców na boki podszedłem do niej.
-No cześć-powiedziałem.
-Hej-uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami. Z bliska była już nie słodka tylko jakby...przesłodzona.
-Nie znam cię jeszcze, może chciałabyś się wybrać na spacer?
-Bardzo chętnie.
Uczyniła ruch, jakby chciała iść ze mną pod rękę, jednak w porę położyła ręce sztywno, wzdłuż ciała. Wyszliśmy na błonia. W jej jasnych włosach odbijały się promienie słoneczne. Siedliśmy na ławce pod drzewem.
-Nazywam się Daniel Coaspartoux, a ty?
-Dakota Rose. Jesteś z Papillonlisse?
-Tak, podobnie jak ty.-uśmiechnąłem się do niej.
-Najwyraźniej.-zachichotała. Była naprawdę śliczna. I wydawała się miła.
-Dakoto?-wyrwałem ją z zamyślenia, w które wpadła.
-Tak?-odwróciła się i spojrzała na mnie spod długich rzęs.
-Czy może...-i właśnie się zawiesiłem. Przypomniałem sobie piękne, niebiesko-zielono-złote oczy, jedwabiste, kruczoczarne włosy i bladą, ale jakże piękną twarz. Przypomniałem sobie jak z nią tańczyłem, rozmawiałem jak dla niej śpiewałem. Nie. Jeżeli ktokolwiek ma to zobaczyć to tylko Avalon..
-Więc?-teraz ja zostałem wyrwany z zamyślenia. Wielkie, piękne niebieskie oczy Dakoty patrzyły na mnie wyczekująco.
-Nic. Już nic.
Dakota?
-No cześć-powiedziałem.
-Hej-uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami. Z bliska była już nie słodka tylko jakby...przesłodzona.
-Nie znam cię jeszcze, może chciałabyś się wybrać na spacer?
-Bardzo chętnie.
Uczyniła ruch, jakby chciała iść ze mną pod rękę, jednak w porę położyła ręce sztywno, wzdłuż ciała. Wyszliśmy na błonia. W jej jasnych włosach odbijały się promienie słoneczne. Siedliśmy na ławce pod drzewem.
-Nazywam się Daniel Coaspartoux, a ty?
-Dakota Rose. Jesteś z Papillonlisse?
-Tak, podobnie jak ty.-uśmiechnąłem się do niej.
-Najwyraźniej.-zachichotała. Była naprawdę śliczna. I wydawała się miła.
-Dakoto?-wyrwałem ją z zamyślenia, w które wpadła.
-Tak?-odwróciła się i spojrzała na mnie spod długich rzęs.
-Czy może...-i właśnie się zawiesiłem. Przypomniałem sobie piękne, niebiesko-zielono-złote oczy, jedwabiste, kruczoczarne włosy i bladą, ale jakże piękną twarz. Przypomniałem sobie jak z nią tańczyłem, rozmawiałem jak dla niej śpiewałem. Nie. Jeżeli ktokolwiek ma to zobaczyć to tylko Avalon..
-Więc?-teraz ja zostałem wyrwany z zamyślenia. Wielkie, piękne niebieskie oczy Dakoty patrzyły na mnie wyczekująco.
-Nic. Już nic.
Dakota?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz