Budzik. To jeden z wielu
przedmiotów, którego czysto nienawidzę. Ten oto budzik śmie przerywać
mój słodki odpoczynek w krainie snów. A czy jest ktoś inny kto śmie
przerywać mój słodki odpoczynek w krainie snów? Nie. No są jeszcze Adam i
David dlatego ich również za to czysto nienawidzę. Oczywiście do czasu
kiedy któryś chce mi postawić piwo karmelowe. Ale aktualnie jestem na
nich fochnięta, bo zepsuli mi moją super hiper czapeczkę.
Zwlokłam się z
łóżka i przetrzymałam codzienne zawroty głowy. Dziś czwartek. Mały
piątek. Wczołgałam się do wanny i przez kolejne pół godziny wylegiwałam
się w odpowiednio ciepłej wodzie. Po wyjściu z wanny ubrałam się w
ostatniej chwili orientując się, że mam pomalowane tylko jedno oko. Ale
byłaby siara na całą szkołę. Zapakowawszy do torby wszystkie potrzebne
książki udałam się na śniadanie. Widząc chłopaków odrzuciłam włosy i nie
racząc ich spojrzeniem (przez co nie widziałam ich reakcji) poszłam do
mojego nowego miejsca obok Mikayli.
Boże jaka migrena.... Złapałam się za głowę i na chwilę zamknęłam oczy.
- Wszystko okej? - zapytała zatroskana Mika. - może idź do skrzydła szpitalnego dadzą ci coś na ból głowy...
- Nie trzeba, zaraz mi przejdzie - szepnęłam. Ale Mika miała rację. Powinnam pójść po jakiś środek na ból.
Ale przecież wytrzymam. Często boli mnie głowa. Wykrzywiłam usta w wymuszonym uśmiechu.
- Już mi przechodzi.
Przez kolejne pół godziny żułam kromkę chleba z masłem i serem.
*PO ŚNIADANIU*
Ledwo trzymając się na nogach udałam sie do szklarni.
- Panienko Elliezabeth! Spóźniła się pani! - upomniała mnie nauczycielka.
- Przepraszam - powiedziałam słabo.
- Ojej! Wszystko w porządku! Jesteś strasznie blada! - wykrzyknęła.
- Tak wszy...
Nie zdążyłam dokończyć kiedy ziemia osunęła mi się spod nóg i padłam na ziemię.
Nie wiem ile
tak leżałam. Chyba nie za długo skoro gdy otworzyłam oczy byłam jeszcze w
szklarni. Cała klasa się nade mną nachylała.
- Pójdę z nią do skrzydła szpitalnego - zaoferował się jakiś głos.
- Dobrze możesz iść.
??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz