Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




sobota, 15 lutego 2014

Ombrelune: Od Adama do Clarr (bal)

Razem z Davidem staliśmy przed drzwiami prowadzącymi do Wielkiej Sali, wystrojeni w obciachowe szaty wyjściowe i rozglądaliśmy się nerwowo, wypatrując dziewczyn. Większość uczniów zajęła już swoje miejsca, a my jako prefekci zobowiązani byliśmy do rozpoczęcia balu tańcem. Nie było mowy o spóźnieniu!
- Gdzie one są?! - gorączkował się David, nie odrywając wzroku od wejścia do lochów.
- Słuchaj, stary, jeśli za rok będzie bal, idę z tobą - rzuciłem.
Mijały minuty i sala wejściowa stopniowo pustoszała. Tylko my staliśmy jak dwa kołki, wyraźnie podminowani. No, ciekawe dlaczego?!
- Martines, Brooks! - zza drzwi przyległego do Wielkiej Sali pomieszczenia zawołał do nas Craxi - opiekun naszego domu i jednocześnie wicedyrektor. - Zaraz zaczynamy! Natychmiast tutaj!
- Już idziemy - powiedział Dave. Nauczyciel pokręcił głową ze zniecierpliwieniem i schował się z powrotem.
- Zabiję je! Czy nie wspominałem Ell milion razy, że mają być dziesięć minut wcześniej?! - wybuchnąłem.
- Jesteś pewien, że się nie przejęzyczyłeś i nie powiedziałeś "później"? - zażartował przyjaciel, co miało rozluźnić atmosferę. Nie zadziałało.
Kiedy już niemal nabrałem ochoty, by zejść do ich dormitorium i za kłaki wyciągnąć je stamtąd, sylwetki dziewcząt zamajaczyły u wylotu korytarza prowadzącego do Ombrelune.
- Nareszcie! - odetchnęliśmy z ulgą. Pokazałem na migi, by się pospieszyły. Natychmiast zwiększyły obroty i stanęły obok nas. Wyglądały cudownie.
- Clarisse... - pożerałem partnerkę wzrokiem. Dosłownie. - Wyglądasz... Bajecznie!




- Dziękuję. O to mi chodziło - uśmiechnęła się delikatnie.
- Ale to nie zmienia faktu, że się spóźniłyście, a przez was też my! Jesteście partnerkami prefektów, do chol*ry!
Złapałem Clarr za rękę i pociągnąłem w kierunku pomieszczenia, do którego wołał nas Craxi. David i Ell podążyli za nami.
- No nareszcie! - zawołał wicedyrektor z wyrzutem.
"Podziękowania należą się tym paniom" - miałem już powiedzieć, jednak ugryzłem się w język.
W sali znajdowali się już wszyscy prefekci wraz z partnerami. Patrzyli na nas z wyrzutem. Jakby to była nasza wina!
- Dobra! Grunt, że już są wszyscy - powiedział Craxi z werwą. Pewnie gdyby spóźnili się uczniowie innego domu, zostaliby ukarani. Ale wlepić karę dla własnego domu? To do Craxiego niepodobne...
- Ja zaraz stąd wyjdę i usiądę przy stole nauczycieli. Wy natomiast wejdziecie przez drzwi wejściowe Wielkiej Sali. Ustawcie się parami i stańcie w rzędzie... O, tak! Najpierw prefekci naczelni. Dobra. Wchodzicie, jak zabrzmią pierwsze nuty. Tańczycie poloneza. Pytania?
- Jak się tańczy poloneza? - wyszczerzył się David.
- Bardzo zabawne, panie Martines.
Profesor wyszedł z klasy, my za nim. Poczekał jeszcze, aż się ustawimy, poprzestawiał nas po swojemu, po czym wszedł do Wielkiej Sali.
- Umiesz tańczyć? - szepnąłem do ucha Clarisse, która przez szpilki była mojego wzrostu, a nawet odrobinę wyższa. - Szczerze mówiąc nie jestem w tym najlepszy...
- Zrobię co w mojej mocy - zaśmiała się cicho.
W tym momencie usłyszeliśmy muzykę dobiegającą z wnętrza sali balowej. Przełknąłem ślinę. Zaraz się zacznie... Na tyłku poczułem kolano Davida.
- Na szczęście - szepnął.
No, nie ma odwrotu. Petty i Jane, jako pierwsza para, powoli ruszyli przed siebie i przestąpili przez próg Wielkiej Sali. Nieśmiało chwyciłem dłoń Clarr prawą ręką i podniosłem do góry, na wysokość naszych piersi. Byliśmy przedostatnią parą, więc odczekaliśmy chwilę, nim moje galaretowate nogi zmuszone były ruszyć się z miejsca. Czas jednak nie zawraca. Wypuściłem powietrze i jak najspokojniej się dało z gracją wykonałem pierwszy krok.
Kiedy wszyscy znaleźliśmy się na parkiecie, trema powoli zaczęła ze mnie uchodzić. Clarisse świetnie tańczyła. Wszyscy balowicze bili brawo i gwizdali.
- Patrzcie, Miss Królowa Piekieł przyszła na bal z Diabłem! Cóż za para! - rozległ się nagle głos jakiegoś kolesia. Rękę dam sobie uciąć, że jednego z kolegów Willa. Moja partnerka zaczerwieniła się. Wiedziałem, że kto jak kto, ale ona była w stanie nawet teraz podejść i mu przypier*olić.
- Nie przejmuj się... - szepnąłem jej do ucha. - Tańcz dalej. Dobrze nam idzie.
- Ej, Diable! Szepczesz swojej Diablicy czułe słówka do uszka? Uuu... Będzie gorąco po balu!
Clarr zacisnęła swoją dłoń na mojej, po czym złagodziła uścisk. Wiedziałem, co miał znaczyć ten sygnał. Chciała mi przekazać, że oni aż się proszą o nauczkę.

Clarr?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy