Było po dziesiątej. Wcześniej wstałam, ogarnęłam się, poszłam na śniadanie. Na razie nic ciekawego się nie działo. Miałam ochotę na coś innego niż zwykle. nie na czytanie czy coś w tym stylu. Miałam po prostu wielką, gigantyczną ochotę po prostu się przejść. Ubrałam się ciepło, bo na dworze było dosyć zimno. Wzięłam tylko torbę i wybiegłam na korytarz. Pomyślałam, że może wybiorę się na spacer z kimś. Od razu do głowy wpadł pomysł aby pójść po Ellie. Ruszyłam w stronę dormitorium Clarr i Ell. Zapukałam, ale nikt mi nie otworzył. Przyłożyłam ucho do drzwi. Nie wyglądało na to, że ktoś tam jest. Możliwe, że dziewczyny wyszły gdzieś, albo coś. Poszłam w stronę wyjścia. Byłam smutna, ale chyba nie dało się tego po mnie zauważyć. Nie da się myśleć o niczym. Podobno. Ale mimo to ja właśnie się tak czułam. Nagle usłyszałam za sobą pewien znajomy głos:
- Gdzie się wybierasz? I to sama?
- Adam. - pomyślałam przygnębiona.
- Uch... Cześć... - rzuciłam i zaczęłam iść szybciej.
- Nie cieszysz się na mój widok? - uśmiechnął się krzywo, pokazując swoje białe ząbki.
Nic nie odpowiedziałam, bo po prostu nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Chłopak dogonił mnie. Nie miałam wyjścia. Musiałam z nim porozmawiać.
- Czego chcesz? - zatrzymałam się i wbiłam wzrok w ziemie.
<Adam?>
- Gdzie się wybierasz? I to sama?
- Adam. - pomyślałam przygnębiona.
- Uch... Cześć... - rzuciłam i zaczęłam iść szybciej.
- Nie cieszysz się na mój widok? - uśmiechnął się krzywo, pokazując swoje białe ząbki.
Nic nie odpowiedziałam, bo po prostu nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Chłopak dogonił mnie. Nie miałam wyjścia. Musiałam z nim porozmawiać.
- Czego chcesz? - zatrzymałam się i wbiłam wzrok w ziemie.
<Adam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz