Mecz zaczynała nasza drużyna. David dzierżył w ręku kafla i razem
z Pettym zaczęli lecieć w stronę obręczy dziewczyn.
- Podaj mu!!! - darłem się co chwilę co sił w płucach. Było to jedyne,
co miałem do roboty, ponieważ laski nie dawały rady przebić się z kaflem na naszą połowę.
- Pięknie! - krzyknąłem. David wykiwał Ell i zdobył gola.
Moja drużyna błyskawicznie cofnęła się na naszą część boiska. Pora
na atak dziewczyn. Jane leciała z czerwoną piłką pod pachą, co oglądałem
sobie z mojej wygodnej pozycji czekając, kiedy ktoś wykona strzał.
Blondasek szybko do niej podleciał w celu przejęcia kafla. Ruda zręcznie
przerzuciła go nad głową chłopaka, a następnie wyminęła przeciwnika
i złapała piłkę znów w ręce. Ona jest serio dobra!
- Rua! - David pokazał kuzynowi na migi, żeby zablokował ścigającą.
Pett zaczął niepewnie zbliżać się do dziewczyny. Wiadomo o co chodzi - są ze sobą.
- Co ty, własnej dziewczyny się boisz?! - spytałem podniesionym głosem
z mieszaniną zdziwienia i zażenowania.
Przewróciłem oczami. Zauważyłem, że Jane, pokonując prymitywną obronę
w postaci swojego pantoflarza... ekhem... chłopaka, przymierza się do strzału.
Postanowiłem spróbować podwójnej ósemki, którą testowałem podczas
wakacyjnej gry u Percy'ego. Ruszyłem i natychmiast nachyliłem się nisko
nad trzonkiem, by zyskać na prędkości. Jedyne, co uwielbiam bardziej od
spania, to taki właśnie pęd. Zacząłem okrążać w zawrotnej szybkości
wszystkie trzy obręcze.
Poczułem uderzenie kafla o moje przedramię. Znaczyło to, że obroniłem?
Zatrzymałem się.
- To było zaj*biste! - podleciał do mnie David z szerokim uśmiechem.
- Dzięki - odpowiedziałem, masując obolałe ramię.
I co było dalej? David, Petty, Jane, Ell, Mikayla?
z Pettym zaczęli lecieć w stronę obręczy dziewczyn.
- Podaj mu!!! - darłem się co chwilę co sił w płucach. Było to jedyne,
co miałem do roboty, ponieważ laski nie dawały rady przebić się z kaflem na naszą połowę.
- Pięknie! - krzyknąłem. David wykiwał Ell i zdobył gola.
Moja drużyna błyskawicznie cofnęła się na naszą część boiska. Pora
na atak dziewczyn. Jane leciała z czerwoną piłką pod pachą, co oglądałem
sobie z mojej wygodnej pozycji czekając, kiedy ktoś wykona strzał.
Blondasek szybko do niej podleciał w celu przejęcia kafla. Ruda zręcznie
przerzuciła go nad głową chłopaka, a następnie wyminęła przeciwnika
i złapała piłkę znów w ręce. Ona jest serio dobra!
- Rua! - David pokazał kuzynowi na migi, żeby zablokował ścigającą.
Pett zaczął niepewnie zbliżać się do dziewczyny. Wiadomo o co chodzi - są ze sobą.
- Co ty, własnej dziewczyny się boisz?! - spytałem podniesionym głosem
z mieszaniną zdziwienia i zażenowania.
Przewróciłem oczami. Zauważyłem, że Jane, pokonując prymitywną obronę
w postaci swojego pantoflarza... ekhem... chłopaka, przymierza się do strzału.
Postanowiłem spróbować podwójnej ósemki, którą testowałem podczas
wakacyjnej gry u Percy'ego. Ruszyłem i natychmiast nachyliłem się nisko
nad trzonkiem, by zyskać na prędkości. Jedyne, co uwielbiam bardziej od
spania, to taki właśnie pęd. Zacząłem okrążać w zawrotnej szybkości
wszystkie trzy obręcze.
Poczułem uderzenie kafla o moje przedramię. Znaczyło to, że obroniłem?
Zatrzymałem się.
- To było zaj*biste! - podleciał do mnie David z szerokim uśmiechem.
- Dzięki - odpowiedziałem, masując obolałe ramię.
I co było dalej? David, Petty, Jane, Ell, Mikayla?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz