Szłam po śniegu niosąc moją kochaną kotkę na ramieniu.
Dotarłam go chatki Tricha i popukałam. Mężczyzna po chwili otworzył.
-Cześć, Trich.-powiedziałam cicho-Czy...to znaczy ja...ja chciałam
cię przeprosić za tego hipogryfa...postąpiłam źle w ogóle podchodząc do niego.
Trich wyglądał na zdziwionego.
-Nie no, nic się nie stało. Ty masz smykałkę do zwierząt. Wejdź, ogrzejesz
się bo zimno tu jak pierun.
Gajowy przepuścił mnie w drzwiach, a ja ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie
jestem tu pierwsza. Przy stole siedział jakiś chłopak i powoli sączył harbatę.
-Cześć.-powiedział cicho.
-Cześć-odpowiedziałam jeszcze ciszej i siadłam w kącie.
-Kawy? Herbatki?-zaproponował Trich.
-Wystarczy herbata.-szepnęłam.
-Jestem Vako-odezwał się chłopak.
-Lilianne. Z Bellefeuille.
-Ja Papillonlisse.
Vako?
Dotarłam go chatki Tricha i popukałam. Mężczyzna po chwili otworzył.
-Cześć, Trich.-powiedziałam cicho-Czy...to znaczy ja...ja chciałam
cię przeprosić za tego hipogryfa...postąpiłam źle w ogóle podchodząc do niego.
Trich wyglądał na zdziwionego.
-Nie no, nic się nie stało. Ty masz smykałkę do zwierząt. Wejdź, ogrzejesz
się bo zimno tu jak pierun.
Gajowy przepuścił mnie w drzwiach, a ja ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie
jestem tu pierwsza. Przy stole siedział jakiś chłopak i powoli sączył harbatę.
-Cześć.-powiedział cicho.
-Cześć-odpowiedziałam jeszcze ciszej i siadłam w kącie.
-Kawy? Herbatki?-zaproponował Trich.
-Wystarczy herbata.-szepnęłam.
-Jestem Vako-odezwał się chłopak.
-Lilianne. Z Bellefeuille.
-Ja Papillonlisse.
Vako?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz