- Nie, dziękuję. - odpowiedziałam irytująco uprzejmym tonem.- Ale wolałabym, żebyś sprawdzał, kto jest czystej krwi, zanim nazwiesz go szlamą. To byłoby raczej logiczne, nie sądzisz? Poza tym, jesteście jedynie o rok starsi ode mnie, a zachowujecie się jakbym była przedszkolakiem. W waszym mniemaniu pierwszoroczni to tylko szczeniaki nieumiejące praktycznie niczego i nie będące niczym. Przynajmniej tak to wygląda. I na marginesie - nie mówię tego, bo chcę mieć z wami na pieńku, tylko żeby wyjaśnić parę spraw.
Adam wyglądał jakby połknął gumochłona i popił to eliksirem pieprzowym, a jego towarzysz
- Blondi... - zaczął.
- Muszę cię rozczarować, bo moje imię brzmi Clementia, nie Blondi, panie prefekcie. - podeszłam do stołu Luniaków i wzięłam stamtąd rodzynkową bułeczkę. Z miną Sfinksa zaczęłam jeść pieczywo, czekając na odpowiedź.
<Adamie?>
Adam wyglądał jakby połknął gumochłona i popił to eliksirem pieprzowym, a jego towarzysz
- Blondi... - zaczął.
- Muszę cię rozczarować, bo moje imię brzmi Clementia, nie Blondi, panie prefekcie. - podeszłam do stołu Luniaków i wzięłam stamtąd rodzynkową bułeczkę. Z miną Sfinksa zaczęłam jeść pieczywo, czekając na odpowiedź.
<Adamie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz