Otworzyłem szeroko oczy i zaśmiałem się. Nawet nie chodziło o to,
że uwielbiałem moją Błyskawicę i bałem się dać ją pod opiekę dziewczynie,
która nawet 100 metrów nie uleciałaby na niej z kaflem pod pachą.
Po prostu zaskoczyło mnie, że taka księżniczka interesowała się prymitywnym,
brutalnym sportem i chciała go spróbować! W dodatku, czy ja usłyszałem
"proszę"?!
- Sorry... - odwróciła głowę. - Zapomnij. Nie było pytania.
- Och, serio? To szkoda, bo w zasadzie miałem się zgodzić...
- Poważnie?! - Avalon aż wstała. W jej oczach zatańczyły chochliki. Zupełnie
jakby wyleciało jej z głowy, że jeszcze przed sekundą warczała na mnie jak pies
na łańcuchu.
Skinąłem głową.
- Tylko musimy zejść na boisko...
- A możemy polecieć? - spytała z błaganiem w głosie.
- Jasne - powiedziałem ze śmiechem. Taka laska i zainteresowanie quidditchem?!
No dobra, Ell jest zaj*biście piękna i gra lepiej niż wielu chłopaków, ale jej nie
traktuję jak dziewczyny. To jest kumpela, dobra przyjaciółka, ale... Dobra,
powiedzmy sobie szczerze, ja jej nie interesuję i ona mnie też nie.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że jeśli wsiądziemy razem na miotłę, będziesz mnie
musiała złapać w pasie?
- Pewnie - prychnęła. - Ale wiedz, że robię to z konieczności zachowania
bezpieczeństwa na miotle. Nie obchodzą mnie twoje żałosne podrywy.
No no, panna z charakterkiem? Nie takie już do siebie przekonywałem.
- To jak, wsiadasz? - przekręciłem się z miotłą, by stać bokiem do niej. Panna
podeszła do mnie dumnie, niezgrabnie przełożyła nogę przez trzonek i położyła ręce
na moich biodrach.
- Spadniesz - stwierdziłem, gdyż praktycznie mnie nie dotykała.
- Mój upadek, mój problem. Startuj.
Wzruszyłem ramionami i silnym ruchem odbiłem się od ziemi. Poczułem, jak nagle
oplatające mój brzuch kończyny należące do Avalon odcinają mi dopływ powietrza.
- A nie mówiłem? - zaśmiałem się.
Musiała zdać sobie sprawę, że praktycznie się do mnie przytuliła, gdyż rozluźniła nieco
uścisk. Kiedy tylko poczułem powiew powietrza na swojej twarzy, zapomniałem, że
mam pasażera. Pochyliłem się nisko nad miotłą i zacząłem szarżować, robiąc pętle nad boiskiem.
Avalon?
że uwielbiałem moją Błyskawicę i bałem się dać ją pod opiekę dziewczynie,
która nawet 100 metrów nie uleciałaby na niej z kaflem pod pachą.
Po prostu zaskoczyło mnie, że taka księżniczka interesowała się prymitywnym,
brutalnym sportem i chciała go spróbować! W dodatku, czy ja usłyszałem
"proszę"?!
- Sorry... - odwróciła głowę. - Zapomnij. Nie było pytania.
- Och, serio? To szkoda, bo w zasadzie miałem się zgodzić...
- Poważnie?! - Avalon aż wstała. W jej oczach zatańczyły chochliki. Zupełnie
jakby wyleciało jej z głowy, że jeszcze przed sekundą warczała na mnie jak pies
na łańcuchu.
Skinąłem głową.
- Tylko musimy zejść na boisko...
- A możemy polecieć? - spytała z błaganiem w głosie.
- Jasne - powiedziałem ze śmiechem. Taka laska i zainteresowanie quidditchem?!
No dobra, Ell jest zaj*biście piękna i gra lepiej niż wielu chłopaków, ale jej nie
traktuję jak dziewczyny. To jest kumpela, dobra przyjaciółka, ale... Dobra,
powiedzmy sobie szczerze, ja jej nie interesuję i ona mnie też nie.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że jeśli wsiądziemy razem na miotłę, będziesz mnie
musiała złapać w pasie?
- Pewnie - prychnęła. - Ale wiedz, że robię to z konieczności zachowania
bezpieczeństwa na miotle. Nie obchodzą mnie twoje żałosne podrywy.
No no, panna z charakterkiem? Nie takie już do siebie przekonywałem.
- To jak, wsiadasz? - przekręciłem się z miotłą, by stać bokiem do niej. Panna
podeszła do mnie dumnie, niezgrabnie przełożyła nogę przez trzonek i położyła ręce
na moich biodrach.
- Spadniesz - stwierdziłem, gdyż praktycznie mnie nie dotykała.
- Mój upadek, mój problem. Startuj.
Wzruszyłem ramionami i silnym ruchem odbiłem się od ziemi. Poczułem, jak nagle
oplatające mój brzuch kończyny należące do Avalon odcinają mi dopływ powietrza.
- A nie mówiłem? - zaśmiałem się.
Musiała zdać sobie sprawę, że praktycznie się do mnie przytuliła, gdyż rozluźniła nieco
uścisk. Kiedy tylko poczułem powiew powietrza na swojej twarzy, zapomniałem, że
mam pasażera. Pochyliłem się nisko nad miotłą i zacząłem szarżować, robiąc pętle nad boiskiem.
Avalon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz