Ten cały Petty miał być, nie dość, że przyjacielem, ale kuzynem Davida?! Nie do pomyślenia, że tak różni ludzie mogliby być spokrewnieni. Nie znałem, co prawda, Petty'ego dość dobrze - co tu dużo mówić, nie znałem go w ogóle - ale na oko wydawał się porządny. Jego dom mówił sam za siebie. Luniaki - to są prawdziwi faceci! Ale skoro David tak go lubił...
- Jasne - wyszczerzyłem się, wyciągając do nowego kolegi dłoń w geście powitania. On podał mi swoją. Ma strasznie delikatną skórę.
- Właśnie szliśmy do nawiedzonego domu... - zaczął Smok. Wiedziałem, do czego zmierza, więc wszedłem mu w słowo.
- ...dlatego już spadamy! Bywaj! Do... Kiedyś tam! - pociągnąłem Davida za ramię, ten jednak nie ruszył się z miejsca.
- Może chcesz iść z nami? Będzie fajnie. - zachęcał kuzyna.
- Chyba jednak wrócę już do szkoły. Widać nie dogadam się z Adamem. - uśmiechnął się niewyraźnie. David zgromił mnie wzrokiem. Zrobiłem niewinną minę i wzruszyłem ramionami na znak, że nie rozumiem, o co się rozchodzi. Jego groźne spojrzenie zmusiło mnie do naprostowania niezręcznej sytuacji.
- Ja dogaduję się ze wszystkimi - wyszczerzyłem się w uśmiechu. Dla obcego mógł wydawać się wymuszony, jednak ja po prostu lubię pokazywać ząbki. - Idziemy? - zapytałem. David skinął ręką na Petty'ego i ruszyliśmy do majaczącego na horyzoncie domu o strzelistej wieży.
- Nie dokończyliśmy naszej rozmowy. - zauważyłem.
- A co chcesz jeszcze wiedzieć?
- Co z Ell, Clarisse...
- Są twoje. I tak się do nich przymierzałeś, a wiadomo, że od razu ci nie wyjdzie. - zaśmiał się.
- Nie wyjdzie? Nie wyjdzie?! Niedługo odbiję ci tą twoją Mirandę!
- Na to nie licz!
Nowy znajomy słuchał naszej rozmowy w milczeniu. Nie był w temacie.
- A ty za kogo się bierzesz? - zapytałem półżartem, aby również mógł udzielić się w rozmowie. Zaczerwienił się.
- Jeszcze... Hm... Nie znam tutaj zbyt wielu dziewczyn... - mruknął.
- Tylko wara od Ell, Aniołka, Jane, tej nowej z Héro... - zacząłem wymieniać. Oczywiście nie mówiłem tego serio. No, może trochę. Mam prawo przywalać się do kogo mi się podoba. Moja gadka rozbawiła towarzyszy, więc rozmowa stała się luźniejsza.
Co, Blondasku? Żal ściska na myśl o tych apetycznych laseczkach?
- Jasne - wyszczerzyłem się, wyciągając do nowego kolegi dłoń w geście powitania. On podał mi swoją. Ma strasznie delikatną skórę.
- Właśnie szliśmy do nawiedzonego domu... - zaczął Smok. Wiedziałem, do czego zmierza, więc wszedłem mu w słowo.
- ...dlatego już spadamy! Bywaj! Do... Kiedyś tam! - pociągnąłem Davida za ramię, ten jednak nie ruszył się z miejsca.
- Może chcesz iść z nami? Będzie fajnie. - zachęcał kuzyna.
- Chyba jednak wrócę już do szkoły. Widać nie dogadam się z Adamem. - uśmiechnął się niewyraźnie. David zgromił mnie wzrokiem. Zrobiłem niewinną minę i wzruszyłem ramionami na znak, że nie rozumiem, o co się rozchodzi. Jego groźne spojrzenie zmusiło mnie do naprostowania niezręcznej sytuacji.
- Ja dogaduję się ze wszystkimi - wyszczerzyłem się w uśmiechu. Dla obcego mógł wydawać się wymuszony, jednak ja po prostu lubię pokazywać ząbki. - Idziemy? - zapytałem. David skinął ręką na Petty'ego i ruszyliśmy do majaczącego na horyzoncie domu o strzelistej wieży.
- Nie dokończyliśmy naszej rozmowy. - zauważyłem.
- A co chcesz jeszcze wiedzieć?
- Co z Ell, Clarisse...
- Są twoje. I tak się do nich przymierzałeś, a wiadomo, że od razu ci nie wyjdzie. - zaśmiał się.
- Nie wyjdzie? Nie wyjdzie?! Niedługo odbiję ci tą twoją Mirandę!
- Na to nie licz!
Nowy znajomy słuchał naszej rozmowy w milczeniu. Nie był w temacie.
- A ty za kogo się bierzesz? - zapytałem półżartem, aby również mógł udzielić się w rozmowie. Zaczerwienił się.
- Jeszcze... Hm... Nie znam tutaj zbyt wielu dziewczyn... - mruknął.
- Tylko wara od Ell, Aniołka, Jane, tej nowej z Héro... - zacząłem wymieniać. Oczywiście nie mówiłem tego serio. No, może trochę. Mam prawo przywalać się do kogo mi się podoba. Moja gadka rozbawiła towarzyszy, więc rozmowa stała się luźniejsza.
Co, Blondasku? Żal ściska na myśl o tych apetycznych laseczkach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz