- Bardzo ładnie. Ślicznie. Doskonałe poczucie rytmu. Brawo. Brawo kochani! - zwróciła się do klasy nauczycielka. Podniosły się ciche, niemrawe oklaski. Mikayla zaczerwieniła się i usiadła z powrotem obok mnie.
- Fajne. Takie... Ładne - powiedziałem i uśmiechnąłem się. Do końca lekcji już nic nie mówiłem. Moja sąsiadka też nie wypowiedziała już ani słowa.
Po lekcji wyszedłem z sali. Ktoś zawołał Mikaylę po imieniu. No tak. Luniaki. Chcieli tu nawet podejść, ale zrezygnowali widząc tu mnie. Ten brunet co prawda mnie przeprosił, nadal jednak żywiłem do tego domu pewną urazę.
- Chodź ze mną - zwróciła się do mnie koleżanka - To moi znajomi.
- Ja chyba odpuszczę.
- Nie wygłupiaj się!
Z ociąganiem ruszyłem za nią. Podeszliśmy do dość dużej grupki osób.
- Się macie. To jest Eric. Bellefeuille.
- Ell - podała mi rękę ciemnowłosa dziewczyna, równocześnie bacznie obserwując reakcję kolegów - Adam, David, Clarisse, Percy... - wymieniała po kolei imiona, wskazując postaci łypiące na mnie kpiącym i wrogim wzrokiem. Znałem tych dwóch pierwszych. Nie powiem, żebym miał miłe wspomnienia...
- O, łamaga przyszła! Chciałbyś znowu zranić się w rączkę? - zadrwił blondyn.
- Spadaj stąd, szlamo. Inna sprawa, jeśli szukasz guza. - dodała panna o kręconych włosach. Jak miała na imię...? Chyba Clarisse...
Zacisnąłem usta. Wiedziałem, że to się tak skończy. Sięgnąłem za pazuchę i dla pewności złapałem różdżkę.
Mikayla? David? Ell? Clarisse? Percy? Kto woli? :d
- Fajne. Takie... Ładne - powiedziałem i uśmiechnąłem się. Do końca lekcji już nic nie mówiłem. Moja sąsiadka też nie wypowiedziała już ani słowa.
Po lekcji wyszedłem z sali. Ktoś zawołał Mikaylę po imieniu. No tak. Luniaki. Chcieli tu nawet podejść, ale zrezygnowali widząc tu mnie. Ten brunet co prawda mnie przeprosił, nadal jednak żywiłem do tego domu pewną urazę.
- Chodź ze mną - zwróciła się do mnie koleżanka - To moi znajomi.
- Ja chyba odpuszczę.
- Nie wygłupiaj się!
Z ociąganiem ruszyłem za nią. Podeszliśmy do dość dużej grupki osób.
- Się macie. To jest Eric. Bellefeuille.
- Ell - podała mi rękę ciemnowłosa dziewczyna, równocześnie bacznie obserwując reakcję kolegów - Adam, David, Clarisse, Percy... - wymieniała po kolei imiona, wskazując postaci łypiące na mnie kpiącym i wrogim wzrokiem. Znałem tych dwóch pierwszych. Nie powiem, żebym miał miłe wspomnienia...
- O, łamaga przyszła! Chciałbyś znowu zranić się w rączkę? - zadrwił blondyn.
- Spadaj stąd, szlamo. Inna sprawa, jeśli szukasz guza. - dodała panna o kręconych włosach. Jak miała na imię...? Chyba Clarisse...
Zacisnąłem usta. Wiedziałem, że to się tak skończy. Sięgnąłem za pazuchę i dla pewności złapałem różdżkę.
Mikayla? David? Ell? Clarisse? Percy? Kto woli? :d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz