Spuściła głowę. Zamilkła. W myślach powtarzałem sobie ostatnie wypowiedziane przez nią zdanie, starając się znaleźć stosowną odpowiedź.
- Podoba mi się tyle dziewczyn, ile jest w tej szkole... - powiedziałem wymijająco. Westchnęła. Nie była już tą samą Ariettą, którą wydawała się na początku. Cała jej śmiałość gdzieś prysła.
- Wiedziałam - powiedziała cicho - Wszyscy jesteście tacy sami...
Nie mogłem znaleźć dla niej odpowiednich słów. siedziałem więc cicho, powoli popijając przyniesiony przez kelnerkę, jasnożółty napój.
- Niektórym chłopcom się zdaje, że im więcej dziewczyn zdaje się im podobać, tym lepiej... Rozumiem, że można mieć koleżanki, ale musisz się zdecydować - ciągnęła.
Już zdecydowałem - powiedziałem do siebie w duchu. Nie miałem ochoty wybierać. Nie chciałem mieć żadnej z nich, ani z żadnej z nich zrezygnować. W każdej lasce jest coś wyjątkowego. Owszem, u Arietty była to uroda, ale na przykład u Jane odwaga, wytrzymałość i twardość. Clarisse zauroczyła mnie poczuciem humoru - i śliczną koszuleczką "Zabiję cię szlamo", której jednak nie wolno było jej nosić w szkole, natomiast Ell talentem do quidditcha.
- Hej! Czy ty w ogóle mnie słuchasz?! - z zamyślenia wyrwał mnie pretensjonalny ton głosu towarzyszki.
- Pewnie - przytaknąłem bez wahania mimo, że zgubiłem się przy słowie "zdecydować"...
- W takim razie odpowiedz.
- Taak... Hm... Przypomnij mi, o co spytałaś?
Ari przewróciła oczami.
Ari?
- Podoba mi się tyle dziewczyn, ile jest w tej szkole... - powiedziałem wymijająco. Westchnęła. Nie była już tą samą Ariettą, którą wydawała się na początku. Cała jej śmiałość gdzieś prysła.
- Wiedziałam - powiedziała cicho - Wszyscy jesteście tacy sami...
Nie mogłem znaleźć dla niej odpowiednich słów. siedziałem więc cicho, powoli popijając przyniesiony przez kelnerkę, jasnożółty napój.
- Niektórym chłopcom się zdaje, że im więcej dziewczyn zdaje się im podobać, tym lepiej... Rozumiem, że można mieć koleżanki, ale musisz się zdecydować - ciągnęła.
Już zdecydowałem - powiedziałem do siebie w duchu. Nie miałem ochoty wybierać. Nie chciałem mieć żadnej z nich, ani z żadnej z nich zrezygnować. W każdej lasce jest coś wyjątkowego. Owszem, u Arietty była to uroda, ale na przykład u Jane odwaga, wytrzymałość i twardość. Clarisse zauroczyła mnie poczuciem humoru - i śliczną koszuleczką "Zabiję cię szlamo", której jednak nie wolno było jej nosić w szkole, natomiast Ell talentem do quidditcha.
- Hej! Czy ty w ogóle mnie słuchasz?! - z zamyślenia wyrwał mnie pretensjonalny ton głosu towarzyszki.
- Pewnie - przytaknąłem bez wahania mimo, że zgubiłem się przy słowie "zdecydować"...
- W takim razie odpowiedz.
- Taak... Hm... Przypomnij mi, o co spytałaś?
Ari przewróciła oczami.
Ari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz