- Sztama? - zapytał blondyn. Jak mu tam? David? W każdym razie na dźwięk tych słów moje oczy przybrały wielkość spodków od filiżanek. Nie wiedziałem za bardzo, czy brać te przeprosiny na poważnie, ale widząc wyciągniętą do mnie dłoń chłopaka, puściłem różdżkę i podałem mu swoją.
- Sztama. - przytaknąłem. Adam poklepał kolegę po plecach.
- Zaczynasz się cywilizować, Blondasku!
Za te słowa dostało mu się delikatne szturchnięcie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Może wcale nie byli tacy źli. Wydawali się w porządku. Śmiali się i żartowali. Tylko jedno mnie niepokoiło - mordercze spojrzenie, którym obdarzała mnie Clarisse.
- Grasz? - spytał luźno Adam.
- Obrońca.
- Proszę, proszę. To tak, jak ja! Może kiedyś zagramy sobie po przyjacielsku? - kiwnąłem głową. - Musisz zobaczyć, jak Ell wymiata na boisku. Jeżeli w sezonie będzie naszą ścigającą, możecie się pożegnać z pucharem quidditcha! - wychwalał koleżankę. David przewrócił oczami, jednak jego kompan nie dojrzał tego gestu.
- Musimy iść. - powiedziała chłodno Clarisse.
- No co ty, Aniele? Nie mamy nic do roboty.
- Nie wiem, jak wy, ale ja nie mam zamiaru marnotrawić czasu na gadanie ze szlamą! Nie! Clarisse La Rue nie zmienia swoich przekonań, bo chce się przypodobać lasce - znacząco popatrzyła na Adama - albo dlatego, że szlama to członek jej rodziny - tu przeniosła wzrok na "Blondaska". Podczas jej monologu cała czwórka moich nowych znajomych patrzyła nań z lekkim zdziwieniem. Tylko trzeci chłopak - Percy - wyglądał na dobrze rozumiejącego bieżący rozwój wypadków.
David? Ell? Mikayla? Percy? A może panna La Rue?
- Sztama. - przytaknąłem. Adam poklepał kolegę po plecach.
- Zaczynasz się cywilizować, Blondasku!
Za te słowa dostało mu się delikatne szturchnięcie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Może wcale nie byli tacy źli. Wydawali się w porządku. Śmiali się i żartowali. Tylko jedno mnie niepokoiło - mordercze spojrzenie, którym obdarzała mnie Clarisse.
- Grasz? - spytał luźno Adam.
- Obrońca.
- Proszę, proszę. To tak, jak ja! Może kiedyś zagramy sobie po przyjacielsku? - kiwnąłem głową. - Musisz zobaczyć, jak Ell wymiata na boisku. Jeżeli w sezonie będzie naszą ścigającą, możecie się pożegnać z pucharem quidditcha! - wychwalał koleżankę. David przewrócił oczami, jednak jego kompan nie dojrzał tego gestu.
- Musimy iść. - powiedziała chłodno Clarisse.
- No co ty, Aniele? Nie mamy nic do roboty.
- Nie wiem, jak wy, ale ja nie mam zamiaru marnotrawić czasu na gadanie ze szlamą! Nie! Clarisse La Rue nie zmienia swoich przekonań, bo chce się przypodobać lasce - znacząco popatrzyła na Adama - albo dlatego, że szlama to członek jej rodziny - tu przeniosła wzrok na "Blondaska". Podczas jej monologu cała czwórka moich nowych znajomych patrzyła nań z lekkim zdziwieniem. Tylko trzeci chłopak - Percy - wyglądał na dobrze rozumiejącego bieżący rozwój wypadków.
David? Ell? Mikayla? Percy? A może panna La Rue?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz