Zszedłem na śniadanie, gdy w Wielkiej Sali wszyscy już byli. Znów trochę zaspałem. Od razu skierowałem się do wolnego miejsca obok Mai.
- Hej. Dobrze spałaś?
Podskoczyła, odrobinę przestraszona głosem za plecami. Na mój widok uśmiechnęła się nieśmiało.
- Dobrze. A ty?
- Jak widać bardzo dobrze - po mojej twarzy zaczął błąkać się nieśmiały uśmiech. Usiadłem i chwyciłem talerz z bekonem w celu nałożenia sobie śniadania. Zauważyłem, że Ell, a co za tym idzie Adam - widać, że ta dwójka ma się ku sobie, pomachali mi na dzień dobry od stołu Luniaków. Oczywiście, jeżeli sztywno wyciągniętą w górę rękę można nazwać machaniem.
- Ombrelune? - spytała moja śliczna towarzyszka. - Coś mnie ominęło?
- Nie są tacy źli - mruknąłem, rozglądając się za tostami.
- Jak to? Przez dwoje z nich miałeś złamaną rękę!
- Przeprosili - wzruszyłem ramionami, jakby chodziło o złamanie ołówka, a nie kończyny.
Mai?
- Hej. Dobrze spałaś?
Podskoczyła, odrobinę przestraszona głosem za plecami. Na mój widok uśmiechnęła się nieśmiało.
- Dobrze. A ty?
- Jak widać bardzo dobrze - po mojej twarzy zaczął błąkać się nieśmiały uśmiech. Usiadłem i chwyciłem talerz z bekonem w celu nałożenia sobie śniadania. Zauważyłem, że Ell, a co za tym idzie Adam - widać, że ta dwójka ma się ku sobie, pomachali mi na dzień dobry od stołu Luniaków. Oczywiście, jeżeli sztywno wyciągniętą w górę rękę można nazwać machaniem.
- Ombrelune? - spytała moja śliczna towarzyszka. - Coś mnie ominęło?
- Nie są tacy źli - mruknąłem, rozglądając się za tostami.
- Jak to? Przez dwoje z nich miałeś złamaną rękę!
- Przeprosili - wzruszyłem ramionami, jakby chodziło o złamanie ołówka, a nie kończyny.
Mai?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz