- Elliezabeth! Co ci się znów dzieje! Najpierw cały czas gadasz, że chcesz
wracać a teraz zmieniasz zdanie?!
- Tato, to nie ja chciałam jechać na drugi koniec globu łapać pingwiny
- powiedziałam naburmuszona.
- To było potrzebne do badań! To mógł być przełom ale wyjechałem, bo moja
ukochana córunia chce się uczyć!
- Dziwisz się? Umiem podstawowe zaklęcia a pod koniec drugiego roku
musiałam pozdawać wcześniej wszystkie egzaminy bez najmniejszej powtórki
przez co wszystko poszło gorzej niż mogło i nawet nie pozwoliłeś pożegnać
mi się z Adamem, Davidem, Mikaylą, Pett'em i Mirindą!
- Dlatego wracasz.
- A jeśli oni już mnie nie lubią? Poznajdywali sobie innych znajomych albo nasza
paczka się rozpadła i wszyscy już o mnie nie pamiętają, a jak wrócę to mnie odrzucą?
I powiedzą "Sorry, poszłaś sobie. Fajnie było się z tobą przyjaźnić. Ty fałszywa przyjaciółko"
- Ech... Typowa kobieta - westchnął tato
- A... Ty lepiej nic nie mów - powiedziałam i wrzuciłam proszek Fiu do
kominka - DWORZEC!
Całą drogę przejechałam schowana w najmniej wygodnym przedziale i najmniejszym
przez co byłam sama. Bawiłam się na zmianę swoim wyglądem. Uznałam jednak,
że najlepiej mi w blondzie później "kolorowałam" sobie paznokcie (jak to ja nie pomyśłałam,
że wzięłam lakiery) aha no tak przecież okryłam niedawno , że jestem metamorfomagiem...
No jakoś tak wyszło. Raz obudziłam się z zieloną skórą... Kto wie co robiłam w nocy.
Gdy wysiadałam z pociągu już na peronie "Beauxbatons" zauważyłam Adama i odruchowo
zaczęłam się do niego przepychać ale w połowie drogi uświadomiłam sobie co robię
i schowałam się przy okazji zmieniając kolor włosów, by nikt w żadnym razie mnie
nie poznał. Na kolacji powitalnej zobaczyłam z pewną satysfakcją, że nikt nie zajął mojego
miejsca ale i tak wolałam usiąść w kąciku stołu. Nie mogę się wiecznie ukrywać...!
Przekąsiłam co nie co i pod pretekstem złego samopoczucia czmychnęłam z sali przed
końcem uczty. Ale ze mnie idiotka!
Rozpakowałam się i wzięłam (nie wiem czemu) zimny prysznic. Później siadłam sobie
w salonie i bawiłam się kolorami włosów. No a później obgryzałam skórki z ust.
Interesujące zajęcie nie powiem... Ale w końcu moje wargi nie wytrzymały napięcia
i zaczęły krwawić.
- Ch*lera - warknęłam. Nienawidzę smaku krwi. To jest takie... metaliczne. Fuj!
- No to do zobaczenia! Daj znać jak się rozpakujesz! - usłyszałam głos... Adama.
Pff gorzej być nie mogło?
Drzwi się uchylają i...
- Ell? Co masz z włosami?! - jego pierwsze słowa. Ugh... Nie jest źle.
- Co?
- Masz zielone włosy - powiedział wolno.
- Co? Aha! No tak - włosy znów nabrały odcienia ciemnego blondu.
Pokazał palcem na mnie.
- Na razie umiem tylko włosy i paznokcie - powiedziałam ze spuszczoną głową...
I cześć tak w ogóle.
<Adam? Ellie powraca w glorii i chwale xD (ps i w zazdrości)>
wracać a teraz zmieniasz zdanie?!
- Tato, to nie ja chciałam jechać na drugi koniec globu łapać pingwiny
- powiedziałam naburmuszona.
- To było potrzebne do badań! To mógł być przełom ale wyjechałem, bo moja
ukochana córunia chce się uczyć!
- Dziwisz się? Umiem podstawowe zaklęcia a pod koniec drugiego roku
musiałam pozdawać wcześniej wszystkie egzaminy bez najmniejszej powtórki
przez co wszystko poszło gorzej niż mogło i nawet nie pozwoliłeś pożegnać
mi się z Adamem, Davidem, Mikaylą, Pett'em i Mirindą!
- Dlatego wracasz.
- A jeśli oni już mnie nie lubią? Poznajdywali sobie innych znajomych albo nasza
paczka się rozpadła i wszyscy już o mnie nie pamiętają, a jak wrócę to mnie odrzucą?
I powiedzą "Sorry, poszłaś sobie. Fajnie było się z tobą przyjaźnić. Ty fałszywa przyjaciółko"
- Ech... Typowa kobieta - westchnął tato
- A... Ty lepiej nic nie mów - powiedziałam i wrzuciłam proszek Fiu do
kominka - DWORZEC!
Całą drogę przejechałam schowana w najmniej wygodnym przedziale i najmniejszym
przez co byłam sama. Bawiłam się na zmianę swoim wyglądem. Uznałam jednak,
że najlepiej mi w blondzie później "kolorowałam" sobie paznokcie (jak to ja nie pomyśłałam,
że wzięłam lakiery) aha no tak przecież okryłam niedawno , że jestem metamorfomagiem...
No jakoś tak wyszło. Raz obudziłam się z zieloną skórą... Kto wie co robiłam w nocy.
Gdy wysiadałam z pociągu już na peronie "Beauxbatons" zauważyłam Adama i odruchowo
zaczęłam się do niego przepychać ale w połowie drogi uświadomiłam sobie co robię
i schowałam się przy okazji zmieniając kolor włosów, by nikt w żadnym razie mnie
nie poznał. Na kolacji powitalnej zobaczyłam z pewną satysfakcją, że nikt nie zajął mojego
miejsca ale i tak wolałam usiąść w kąciku stołu. Nie mogę się wiecznie ukrywać...!
Przekąsiłam co nie co i pod pretekstem złego samopoczucia czmychnęłam z sali przed
końcem uczty. Ale ze mnie idiotka!
Rozpakowałam się i wzięłam (nie wiem czemu) zimny prysznic. Później siadłam sobie
w salonie i bawiłam się kolorami włosów. No a później obgryzałam skórki z ust.
Interesujące zajęcie nie powiem... Ale w końcu moje wargi nie wytrzymały napięcia
i zaczęły krwawić.
- Ch*lera - warknęłam. Nienawidzę smaku krwi. To jest takie... metaliczne. Fuj!
- No to do zobaczenia! Daj znać jak się rozpakujesz! - usłyszałam głos... Adama.
Pff gorzej być nie mogło?
Drzwi się uchylają i...
- Ell? Co masz z włosami?! - jego pierwsze słowa. Ugh... Nie jest źle.
- Co?
- Masz zielone włosy - powiedział wolno.
- Co? Aha! No tak - włosy znów nabrały odcienia ciemnego blondu.
Pokazał palcem na mnie.
- Na razie umiem tylko włosy i paznokcie - powiedziałam ze spuszczoną głową...
I cześć tak w ogóle.
<Adam? Ellie powraca w glorii i chwale xD (ps i w zazdrości)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz