- Yyy... Fajne - bąknąłem po długim zastanowieniu. Skończyły mi się tematy. Cholercia.
- Latanie? - spytała, przyglądając mi się badawczo.
- Eee... Nie. Skakanie. Znaczy te twoje... Tam... Te.
- Ooo... Dzięki - dziewczyna lekko się zarumieniła. Widocznie trafił mi się jeszcze
bardziej nieśmiały osobnik niż ja. O ile to w ogóle możliwe...
Staliśmy w milczeniu i głaskaliśmy Kędziora. Z chatki właśnie wyszedł Trich, by
przygotować zajęcia. Reszta powoli się zbierała, więc nie miał czasu do stracenia.
Gdy zobaczył mnie i Lilianne, czy jak jej tam, w zagrodzie hipogryfa, z rąk poleciało
mu wszystko, co trzymał. Natychmiast podbiegł do ogrodzenia.
- Co wy robicie do jasnej choinki, głupie gąski?! - zawołał ze strachem w oczach.
- Wyłaźcie!
Spojrzeliśmy po sobie, wzruszyliśmy ramionami i wyszliśmy z zagrody. Stanęliśmy
przed bladym Trichem.
- Co wam strzeliło do głowy?! - zawołał. - Nie wiecie, że hipogryf może wyrządzić
poważną krzywdę?! - nagle przerwał. Przez chwilę mi się przypatrywał.
- Ale ciebie to ja znam - powiedział po chwili zastanowienia. - Ty jesteś z drugiego
roku. Eric? Pozwoliłem ci wchodzić do Kędziora. On cię zna.
Kiwnąłem głową.
- Ale ty?! Dopiro co pirszoroczni zjawili się w szkole, a już chco dokazywać!
Dziewczyna stała ze spuszczoną głową. Słuchałem, jak Trich, w gruncie rzeczy przecież
porządny facet, wymyśla na Lilianne i było mi bardzo głupio. W końcu to jakby przeze
mnie tu weszła.
No dalej. Odezwij się. Teraz! Nie, nie teraz, może poczekam, aż Trich skończy mówić,
a potem... A niewinna dziewczyna dostanie szlaban albo straci punkty?! Nie! Teraz albo nigdy!
- Panie psorze... - Trich umilkł i na mnie spojrzał. - Bo... To ja jej powiedziałem, żeby weszła...
Lilianne?
- Latanie? - spytała, przyglądając mi się badawczo.
- Eee... Nie. Skakanie. Znaczy te twoje... Tam... Te.
- Ooo... Dzięki - dziewczyna lekko się zarumieniła. Widocznie trafił mi się jeszcze
bardziej nieśmiały osobnik niż ja. O ile to w ogóle możliwe...
Staliśmy w milczeniu i głaskaliśmy Kędziora. Z chatki właśnie wyszedł Trich, by
przygotować zajęcia. Reszta powoli się zbierała, więc nie miał czasu do stracenia.
Gdy zobaczył mnie i Lilianne, czy jak jej tam, w zagrodzie hipogryfa, z rąk poleciało
mu wszystko, co trzymał. Natychmiast podbiegł do ogrodzenia.
- Co wy robicie do jasnej choinki, głupie gąski?! - zawołał ze strachem w oczach.
- Wyłaźcie!
Spojrzeliśmy po sobie, wzruszyliśmy ramionami i wyszliśmy z zagrody. Stanęliśmy
przed bladym Trichem.
- Co wam strzeliło do głowy?! - zawołał. - Nie wiecie, że hipogryf może wyrządzić
poważną krzywdę?! - nagle przerwał. Przez chwilę mi się przypatrywał.
- Ale ciebie to ja znam - powiedział po chwili zastanowienia. - Ty jesteś z drugiego
roku. Eric? Pozwoliłem ci wchodzić do Kędziora. On cię zna.
Kiwnąłem głową.
- Ale ty?! Dopiro co pirszoroczni zjawili się w szkole, a już chco dokazywać!
Dziewczyna stała ze spuszczoną głową. Słuchałem, jak Trich, w gruncie rzeczy przecież
porządny facet, wymyśla na Lilianne i było mi bardzo głupio. W końcu to jakby przeze
mnie tu weszła.
No dalej. Odezwij się. Teraz! Nie, nie teraz, może poczekam, aż Trich skończy mówić,
a potem... A niewinna dziewczyna dostanie szlaban albo straci punkty?! Nie! Teraz albo nigdy!
- Panie psorze... - Trich umilkł i na mnie spojrzał. - Bo... To ja jej powiedziałem, żeby weszła...
Lilianne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz