- Właśnie widzę... Coś się stało?
- Nie - powiedziała szybko, choć czułem, że nie jest ze mną szczera.
- Jeśli chodzi o tą wielką tajemnicę - z jej oczu wyczytałem, że trafiłem w dziesiątkę - to przecież obiecałem ci, że powiem potem.
- Nie musisz mówić. Rozumiem - powiedziała skruszona.
- Czyli nie chcesz wiedzieć? - spytałem, uśmiechnąwszy się.
- Tego nie powiedziałam - Mai odwzajemniła uśmiech. Atmosfera nieco się rozluźniła.
- Zaraz historia magii - przypomniałem.
- Idziemy? - kiwnąłem głową.
Wyszliśmy z pokoju wspólnego na marmurowy korytarz. Na historię magii musieliśmy zejść aż na trzecie piętro. Tyle schodów przed nami!
Szliśmy, jak to mieliśmy w zwyczaju, w zupełnej ciszy. Mai zastanawiała się zapewne, co takiego ciekawego mogę mieć jej do powiedzenia. Ja natomiast... Hm... Można powiedzieć, że zastanawiałem się nad sensem istnienia. Myślałem o wszystkim i o niczym. Ot tak, dla zabicia czasu.
Pod klasą historii magii znaleźliśmy się bardzo spóźnieni. Niedobrze, bardzo niedobrze... Taki ważny przedmiot!
- Przepraszamy za spóźnienie - Mai czerwona na twarzy uchyliła drzwi klasy.
Profesor Papandreu podniosła oczy znad jakiegoś opasłego tomiszcza. Widząc nas zmarszczyła się.
- Siadajcie. Co jest powodem waszego spóźnienia?
- Musieliśmy zejść z pokoju wspólnego... - zmieszała się Mai.
- Ach, mieszkańcy wieży. Onegdaj byłam w Bellefeuille. Dobrze rozumiem ten ból - nauczycielka posłała nam przyjazny uśmiech.
Zajęliśmy miejsca i natychmiast wyjęliśmy pergaminy i pióra. Profesor życzliwie powtórzyła nam temat, a my szybko zrobiliśmy notatki.
- Więc powiem ci, choć to nic takiego... - zwróciłem się szeptem do Mai. - Byłem u La Pérouse'a po transmutacji i poprosiłem go, żeby powiedział mi wszystko, co dotyczy bycia animagiem...
Mai? Co ty na to?
- Nie - powiedziała szybko, choć czułem, że nie jest ze mną szczera.
- Jeśli chodzi o tą wielką tajemnicę - z jej oczu wyczytałem, że trafiłem w dziesiątkę - to przecież obiecałem ci, że powiem potem.
- Nie musisz mówić. Rozumiem - powiedziała skruszona.
- Czyli nie chcesz wiedzieć? - spytałem, uśmiechnąwszy się.
- Tego nie powiedziałam - Mai odwzajemniła uśmiech. Atmosfera nieco się rozluźniła.
- Zaraz historia magii - przypomniałem.
- Idziemy? - kiwnąłem głową.
Wyszliśmy z pokoju wspólnego na marmurowy korytarz. Na historię magii musieliśmy zejść aż na trzecie piętro. Tyle schodów przed nami!
Szliśmy, jak to mieliśmy w zwyczaju, w zupełnej ciszy. Mai zastanawiała się zapewne, co takiego ciekawego mogę mieć jej do powiedzenia. Ja natomiast... Hm... Można powiedzieć, że zastanawiałem się nad sensem istnienia. Myślałem o wszystkim i o niczym. Ot tak, dla zabicia czasu.
Pod klasą historii magii znaleźliśmy się bardzo spóźnieni. Niedobrze, bardzo niedobrze... Taki ważny przedmiot!
- Przepraszamy za spóźnienie - Mai czerwona na twarzy uchyliła drzwi klasy.
Profesor Papandreu podniosła oczy znad jakiegoś opasłego tomiszcza. Widząc nas zmarszczyła się.
- Siadajcie. Co jest powodem waszego spóźnienia?
- Musieliśmy zejść z pokoju wspólnego... - zmieszała się Mai.
- Ach, mieszkańcy wieży. Onegdaj byłam w Bellefeuille. Dobrze rozumiem ten ból - nauczycielka posłała nam przyjazny uśmiech.
Zajęliśmy miejsca i natychmiast wyjęliśmy pergaminy i pióra. Profesor życzliwie powtórzyła nam temat, a my szybko zrobiliśmy notatki.
- Więc powiem ci, choć to nic takiego... - zwróciłem się szeptem do Mai. - Byłem u La Pérouse'a po transmutacji i poprosiłem go, żeby powiedział mi wszystko, co dotyczy bycia animagiem...
Mai? Co ty na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz