Uśmiechnęłam się. Chyba się trochę zezłościł. Ale jak mówiłam nie miałam
najmniejszego wpływu na ten wyjazd. To było takie spontaniczne... Dostałam
w nocy sowę, a nikt nie miał o tym wiedzieć. Nie mogłam się nawet zwierzyć Adamowi!
- Posuń się trochę to oparcie strasznie gniecie w tyłek - powiedział Adam na co
jak parsknęłam śmiechem.
- Już - powiedziałam i zaczęłam się ściskać - Yyy nie chcę nic mówić, ale tam jest
kanapa - wskazałam na starą obdartą sofę.
- Wiedziałem o tym przez cały czas! - oznajmił z łobuzerskim uśmiechem po czym
wstał, pomógł mi wstać i poszliśmy usiąść na sofę.
- Toooo gdzie ty w ogóle byłaś?
- Na farmie strusi w Pensylwanii - powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Ta, akurat..
- Nie no serio - powiedziałam krztusząc się ze śmiechu. - Przestań przestaań!
Zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej bo Adam zaczął mnie łaskotać po brzuchu.
- Już powiem ci powiem!!!
- No w końcu...
- No więc... Moi rodzice prowadzą jakieś tam badania... No wiesz... Na antarktydzie...
- Serio?
- Ta. Noi.... To jakieś ściśle tajne chyba jest bo mi kazali wyjechać bez pożegnania..
Głupio nie? Ale nikomu nie mów! Bo cię potraktuję paznokciami - które były dość długie
- Już się boję....
- A u was zdążyło się coś nowego?
- Nie! Naczy... Ten Pett chodzi z Jane.
- Och... Uczcimy to minutą ciszy - powiedziałam a w mojej głowie rodził się diabelski plan...
- Czy ty się w nim zako...
- Nie idioto! - skarciłam go wzrokiem - biedny chłopak wolność stracił!
- Aaaaaaaa. Planujesz coś?
- Nie wiem... Idziemy złożyć kondolencje?
- Ktoś mu umarł?
- No wiesz... Zawsze może na nas liczyć w tych sprawach....
Adam? Idziemy kogoś pozabijać?
najmniejszego wpływu na ten wyjazd. To było takie spontaniczne... Dostałam
w nocy sowę, a nikt nie miał o tym wiedzieć. Nie mogłam się nawet zwierzyć Adamowi!
- Posuń się trochę to oparcie strasznie gniecie w tyłek - powiedział Adam na co
jak parsknęłam śmiechem.
- Już - powiedziałam i zaczęłam się ściskać - Yyy nie chcę nic mówić, ale tam jest
kanapa - wskazałam na starą obdartą sofę.
- Wiedziałem o tym przez cały czas! - oznajmił z łobuzerskim uśmiechem po czym
wstał, pomógł mi wstać i poszliśmy usiąść na sofę.
- Toooo gdzie ty w ogóle byłaś?
- Na farmie strusi w Pensylwanii - powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Ta, akurat..
- Nie no serio - powiedziałam krztusząc się ze śmiechu. - Przestań przestaań!
Zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej bo Adam zaczął mnie łaskotać po brzuchu.
- Już powiem ci powiem!!!
- No w końcu...
- No więc... Moi rodzice prowadzą jakieś tam badania... No wiesz... Na antarktydzie...
- Serio?
- Ta. Noi.... To jakieś ściśle tajne chyba jest bo mi kazali wyjechać bez pożegnania..
Głupio nie? Ale nikomu nie mów! Bo cię potraktuję paznokciami - które były dość długie
- Już się boję....
- A u was zdążyło się coś nowego?
- Nie! Naczy... Ten Pett chodzi z Jane.
- Och... Uczcimy to minutą ciszy - powiedziałam a w mojej głowie rodził się diabelski plan...
- Czy ty się w nim zako...
- Nie idioto! - skarciłam go wzrokiem - biedny chłopak wolność stracił!
- Aaaaaaaa. Planujesz coś?
- Nie wiem... Idziemy złożyć kondolencje?
- Ktoś mu umarł?
- No wiesz... Zawsze może na nas liczyć w tych sprawach....
Adam? Idziemy kogoś pozabijać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz