- Oczywiście, oczywiście - uśmiechnąłem się. Jakoś jej nie wierzyłem.
W tej samej chwili obok mnie znalazła się Ell z miotłą pod pachą. Zmierzyła blondynkę nieżyczliwym wzrokiem.
- A ona co tutaj robi?
- Daj na luz. Tylko patrzy.
- Nie wiedziałam, że to zamknięty trening... - powiedziała zmieszana Lilianne.
- Bo nie jest. A ty - zwróciłem się do Ell - mogłabyś być milsza.
Przyjaciółka przewróciła oczami.
- To cud, że grono twoich wielbicielek nie zrobiło jeszcze dla ciebie transparentu.
Wielbicielek? Rozejrzałem się po trybunach. Ku mojemu zdziwieniu, dostrzegłem na nich Clarisse z książką w ręku, którą zapewne namówił do przyjścia Percy. Wiedziałem, jak dużo musiało ją to kosztować.
- Widzisz? Stoi tu z tobą i już gapi się na następną - zwróciła się Ell do Lilianne jadowitym tonem.
- Elliezabeth! - tego było za wiele. Kim ona była, żeby mnie tak oczerniać między ludźmi?!
- Co? - spytała rozeźlona. Jak to miała w zwyczaju, zacisnęła pięści tak, że paznokcie wbiły jej się w dłonie.
- Przestań!
- Nie masz prawa mi rozkazywać! - krzyknęła tak, że cała stojąca na boisku drużyna spojrzała się na nas z zaciekawieniem. - Idiota - syknęła, po czym wsiadła na miotłę i nie czekając na moją reakcję wzbiła się w powietrze.
- Nie przejmuj się nią. Zespół napięcia - uśmiechnąłem się do osłupiałej Lilianne, robiąc dobrą minę do złej gry.
- Twoja dziewczyna jest bardzo ładna...
- Dziewczyna? - zaśmiałem się. - Ell to nie dziewczyna. To... Koleżanka. Przyjaciółka.
Lilianne pokiwała głową.
- Ma śliczne włosy.
- O tak, Ell jest... - urwałem. Zdałem sobie sprawę, że chyba nie powinienem tak po prostu mówić każdemu o je sekrecie. Właściwie nigdy nie powiedziała mi, czy mam utrzymywać jej talent w tajemnicy. - Lubi zmieniać wygląd. Kocha swoje włosy.
Uff. Wybrnąłem.
- Lubisz zwierzęta? - zapytała mnie nowa znajoma.
- Tak sobie.
Spostrzegłem, że spojrzała na mnie okrągłymi oczyma.
- A ty? - spytałem, choć przeczuwałem, że znam odpowiedź.
- Tak. Bardzo. Mam sowę śnieżną i kotkę.
- Też mam kota - uśmiechnąłem się, rad że nie jestem na całkiem straconej pozycji. - Lucyfera.
Lilianne?
W tej samej chwili obok mnie znalazła się Ell z miotłą pod pachą. Zmierzyła blondynkę nieżyczliwym wzrokiem.
- A ona co tutaj robi?
- Daj na luz. Tylko patrzy.
- Nie wiedziałam, że to zamknięty trening... - powiedziała zmieszana Lilianne.
- Bo nie jest. A ty - zwróciłem się do Ell - mogłabyś być milsza.
Przyjaciółka przewróciła oczami.
- To cud, że grono twoich wielbicielek nie zrobiło jeszcze dla ciebie transparentu.
Wielbicielek? Rozejrzałem się po trybunach. Ku mojemu zdziwieniu, dostrzegłem na nich Clarisse z książką w ręku, którą zapewne namówił do przyjścia Percy. Wiedziałem, jak dużo musiało ją to kosztować.
- Widzisz? Stoi tu z tobą i już gapi się na następną - zwróciła się Ell do Lilianne jadowitym tonem.
- Elliezabeth! - tego było za wiele. Kim ona była, żeby mnie tak oczerniać między ludźmi?!
- Co? - spytała rozeźlona. Jak to miała w zwyczaju, zacisnęła pięści tak, że paznokcie wbiły jej się w dłonie.
- Przestań!
- Nie masz prawa mi rozkazywać! - krzyknęła tak, że cała stojąca na boisku drużyna spojrzała się na nas z zaciekawieniem. - Idiota - syknęła, po czym wsiadła na miotłę i nie czekając na moją reakcję wzbiła się w powietrze.
- Nie przejmuj się nią. Zespół napięcia - uśmiechnąłem się do osłupiałej Lilianne, robiąc dobrą minę do złej gry.
- Twoja dziewczyna jest bardzo ładna...
- Dziewczyna? - zaśmiałem się. - Ell to nie dziewczyna. To... Koleżanka. Przyjaciółka.
Lilianne pokiwała głową.
- Ma śliczne włosy.
- O tak, Ell jest... - urwałem. Zdałem sobie sprawę, że chyba nie powinienem tak po prostu mówić każdemu o je sekrecie. Właściwie nigdy nie powiedziała mi, czy mam utrzymywać jej talent w tajemnicy. - Lubi zmieniać wygląd. Kocha swoje włosy.
Uff. Wybrnąłem.
- Lubisz zwierzęta? - zapytała mnie nowa znajoma.
- Tak sobie.
Spostrzegłem, że spojrzała na mnie okrągłymi oczyma.
- A ty? - spytałem, choć przeczuwałem, że znam odpowiedź.
- Tak. Bardzo. Mam sowę śnieżną i kotkę.
- Też mam kota - uśmiechnąłem się, rad że nie jestem na całkiem straconej pozycji. - Lucyfera.
Lilianne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz