Mai popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ty jesteś nowym prefektem? - zapytała
- Y... Nie... Ja tylko... David poprosił mnie, żebym poszła z wami.
Mai popatrzyła na niego zdziwiona i rozpoczęliśmy patrol.
~23:00~
Nuuuudyyyyyy
~00:00~
- No wygląda na to, że chyba skończyliśmy - powiedział David pokazując na zegarek.
- W końcu - parsknęłam - Naczy... Tego. Śpiąca jestem w sensie.
- Taa... nie krępuj się robota prefekta nie zawsze jest przyjemna.
- Nie zazdrooooooooooooszczę - powiedziałam ziewając. - nie byłam przygotowana. Mogłeś mi powiedzieć wcześniej to bym wypiła 2 litry coli i 77 litrów kawy plus 100 litrów napojów energetyzujących.
- Miałaś dwie godziny.
- Przez które musiałam się umyć ubrać umalować, a przez pół godziny suszyć włosy.
- Ach tak jasne zapomniałem, że jesteś dziewczyną.
- Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo śmieszne - znowu ziewałam.
- Do zobaczenia jutro?
- Spooooooko.
Padłam na łóżko jak kłoda i nawet nie zdążyłam zdjąć ubrań. Po prostu zasnęłam.
Następnego dnia mój budzik dzwonił tak głośno, że usłyszała go chyba cała szkoła kiedy mnie wybudził.
Hm... Pół do siódmej... CO?! Wypadłam z łóżka jak oparzona i szybko wskoczyłam pod prysznic. Włosów nie dosuszyłam, więc spięłam je w koka, ubrałam moje szaty (fuj, ochydne są) i sprintem pobiegłam na śniadanie. Uff mój dom stał jeszcze przed salą a Craxi czytał obecność.
- David Martiness?
- Jestem! - odezwał się głos z końcu szeregu. Z ulgą pobiegłam w tamtą stronę.
- Cześć - szepnęłam.
- Cześć gdzie byłaś?
- Spałam - powiedziałam przecierając oczy.
- ELLIEZABETH HEAP?!
- Jestem jestem! - wrzasnęłam.
- Wyczytuję panią po raz trzeci!
- Przepraszam, panie Craxi.
- Rozmawiała pani?
- To się więcej nie powtórzy - zapewniłam lekko przestraszona tonem nauczyciela.
- Oczywiście. Zawsze tak mówicie a później mój dom traci punkty!
- Przepraszam panie Craxi...
- Dobrze...
Poszedł dalej a ze mnie uleciało powietrze, które trzymałam przez całą rozmowę z wicedyrektorem.
- Nie narażaj mu się - powiedział David.
- Wiem, wiem. - szepnęłam.
Siedziałam na swoim miejscu przy Adamie.
- Jak tam po nocnej zmianie? - rzekł trochę złośliwie.
- A daj mi spokój...
- Niewyspana? - zachichotał.
- Ha! I to jak.
- A na balach potrafisz przetańczyć do 2 w nocy. Na szpilkach.
- Phi! Nigdy nie widziałeś mnie w akcji. Wytrzymam dłużej.
- Niewątpię
Fajnie, że nie chciał się kłócić.
Po śniadaniu podeszłam do Davida.
- Co teraz mamy?
<David? Sorry, ze musiałeś czekać na dokończenie>
- Ty jesteś nowym prefektem? - zapytała
- Y... Nie... Ja tylko... David poprosił mnie, żebym poszła z wami.
Mai popatrzyła na niego zdziwiona i rozpoczęliśmy patrol.
~23:00~
Nuuuudyyyyyy
~00:00~
- No wygląda na to, że chyba skończyliśmy - powiedział David pokazując na zegarek.
- W końcu - parsknęłam - Naczy... Tego. Śpiąca jestem w sensie.
- Taa... nie krępuj się robota prefekta nie zawsze jest przyjemna.
- Nie zazdrooooooooooooszczę - powiedziałam ziewając. - nie byłam przygotowana. Mogłeś mi powiedzieć wcześniej to bym wypiła 2 litry coli i 77 litrów kawy plus 100 litrów napojów energetyzujących.
- Miałaś dwie godziny.
- Przez które musiałam się umyć ubrać umalować, a przez pół godziny suszyć włosy.
- Ach tak jasne zapomniałem, że jesteś dziewczyną.
- Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo śmieszne - znowu ziewałam.
- Do zobaczenia jutro?
- Spooooooko.
Padłam na łóżko jak kłoda i nawet nie zdążyłam zdjąć ubrań. Po prostu zasnęłam.
Następnego dnia mój budzik dzwonił tak głośno, że usłyszała go chyba cała szkoła kiedy mnie wybudził.
Hm... Pół do siódmej... CO?! Wypadłam z łóżka jak oparzona i szybko wskoczyłam pod prysznic. Włosów nie dosuszyłam, więc spięłam je w koka, ubrałam moje szaty (fuj, ochydne są) i sprintem pobiegłam na śniadanie. Uff mój dom stał jeszcze przed salą a Craxi czytał obecność.
- David Martiness?
- Jestem! - odezwał się głos z końcu szeregu. Z ulgą pobiegłam w tamtą stronę.
- Cześć - szepnęłam.
- Cześć gdzie byłaś?
- Spałam - powiedziałam przecierając oczy.
- ELLIEZABETH HEAP?!
- Jestem jestem! - wrzasnęłam.
- Wyczytuję panią po raz trzeci!
- Przepraszam, panie Craxi.
- Rozmawiała pani?
- To się więcej nie powtórzy - zapewniłam lekko przestraszona tonem nauczyciela.
- Oczywiście. Zawsze tak mówicie a później mój dom traci punkty!
- Przepraszam panie Craxi...
- Dobrze...
Poszedł dalej a ze mnie uleciało powietrze, które trzymałam przez całą rozmowę z wicedyrektorem.
- Nie narażaj mu się - powiedział David.
- Wiem, wiem. - szepnęłam.
Siedziałam na swoim miejscu przy Adamie.
- Jak tam po nocnej zmianie? - rzekł trochę złośliwie.
- A daj mi spokój...
- Niewyspana? - zachichotał.
- Ha! I to jak.
- A na balach potrafisz przetańczyć do 2 w nocy. Na szpilkach.
- Phi! Nigdy nie widziałeś mnie w akcji. Wytrzymam dłużej.
- Niewątpię
Fajnie, że nie chciał się kłócić.
Po śniadaniu podeszłam do Davida.
- Co teraz mamy?
<David? Sorry, ze musiałeś czekać na dokończenie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz