Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




sobota, 25 stycznia 2014

Bellefeuille: Od Erica cd. Lilianne

- Fajna. Kotka w sensie, że... No - poddałem się. Nie umiem. Nie potrafię. Przy żadnej, absolutnie żadnej dziewczynie nie umiem powiedzieć nic sensownego. No, może Mai już nie onieśmiela mnie tak, jak kiedyś...
- Eee... Dzięki?
Lilianne starała się z całych sił, by jej odpowiedź zabrzmiała naturalnie, ale nie dało się nie zauważyć, że nie wie, jak ze mną rozmawiać. No cóż...
- Muzykologia - wydukałem.
- O, rzeczywiście - dziewczyna zdjęła kotkę z kolan i podniosła się. - Idziemy?
Kiwnąłem głową.
- Lubisz? Muzykologię w sensie, że...
- Nawet. Lubię wszystkie przedmioty - uśmiechnęła się.
- Grasz? W quidditcha w sensie, że...
- Och, nie. A ty?
- Jasne! Jestem obrońcą. Uwielbiam to. Wspaniały sport! Jak można nie grać w qui...
Urwałem spostrzegłszy, że Lilianne patrzy na mnie przenikliwie. Speszyłem się.
- Przepraszam - spuściłem wzrok.
- Co? Nie! Nie masz za co. Po prostu pierwszy raz powiedziałeś do mnie aż tyle słów.
Zaśmiałem się ze zdenerwowaniem. Nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć, więc po prostu nie odpowiedziałem wcale.
- Lepiej już idźmy. Minus mieszkania w wieży jest taki, że trzeba codziennie pokonywać dużo schodów - powiedziałem i wyszedłem z pokoju wspólnego. Odgłos kroków zdradzał, że Lilianne podążyła za mną.
Na trzecim piętrze zatrzymałem się. Lilianne spojrzała na mnie pytająco.
- Przecież mam inny przedmiot niż ty - zwróciłem jej uwagę.
- No tak - zaczerwieniła się, zapewne ze wstydu, że o tym nie pomyślała.
- Mam zielarstwo.
- To gdzie ja idę? - zapytała nieśmiało.
- Na końcu. Tego korytarza w sensie, że...
Kiwnęła głową.
- Ja... Ja idę na dwór. Do cieplarni...
- ... w sensie, że - powiedziała, śmiejąc się. Rzeczywiście, ze zdenerwowania powtarzałem to dosyć często. Postarałem się o ładny uśmiech.
- Spotkamy się na obiedzie? - zapytała.
Kiwnąłem głową.
Staliśmy przez chwilę w zupełnej ciszy.
- Spóźnisz się - bąknąłem. Po fakcie przestraszyłem się, że zabrzmiało to nieco niegrzecznie.
- Tak - odparła i zaczęła iść.
- Lilianne...
- Hm? - odwróciła się w moją stronę.
- W drugim końcu korytarza.
- O - uśmiechnęła się z zakłopotaniem i szybko zmieniła kurs. - To do zobaczenia!
- Tak - uśmiechnąłem się i pomachałem jej na pożegnanie, po czym ruszyłem na błonia.

Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy