Spojrzałam
na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Nie
żartujesz? -spytałam a ten tylko się uśmiechnął. Nie wierzyłam własnym oczom.
Wzięłam głęboki oddech i po chwili byłam naprawdę poważna i spokojna.
Spojrzałam na jednorożca. Podeszłam delikatnie, lecz nie za blisko. –Nazwę go cienistogrzywy.
-
Za dużo Tolkiena –zaśmiał się –Mój Gandalfie czy zechcesz dosiąść cienistogrzywka?
Czy jeszcze boisz się podejść?
Prychnęłam
w jego stronę. Jednorożec delikatnie
podszedł w naszą stronę a dokładnie w moją. Przybliżyłam się do jednorożca
delikatnie, po czym przejechałam dłonią po jego pysku a drugą po grzywie. Był
piękny. Wspięłam się na palce by pocałować go po między oczami. Po czym
przeszłam wzdłuż niego dłonią przejeżdżając po jego grzbiecie. Uśmiechnęłam się
do siebie. Delikatnie szarpnęłam za jego grzywę, ale sama go dosiadłam bez
żadnej pomocy… No może pieniek mi troszeczkę pomógł. Siedziałam na pięknym
jednorożcu. Poklepałam go po szyi, po czym szepnęłam „pokarz, na co cię stać
kochany”. Ogier zaczął biec tak szybko, że kurczowo trzymałam się jego szyi.
Jazda na oklep na tak szybkim jednorożcu nie była dobrym pomysłem. Najgorsze
było to że owy konik wspiął się w powietrze. Po prostu machał kopytami i się
unosił na ziemią. „Zejdź na ziemię cienistogrzywy” szepnęłam mu do ucha. Ogier
posłusznie zleciał powoli i delikatnie na dół. Zsiadłam z niego, po czym
podbiegłam do Petty’iego i rzuciłam mu się na szyje. Był najukochańszym
chłopakiem na świecie.
-
I jak podoba się konik? –spytał a ja go pocałowałam –To chyba oznacza tak. I
czuję się zazdrosny! Pocałowałaś innego koło mnie, czuję się urażony.
-
Jesteś kochany –zaśmiałam się i jeszcze raz pocałowałam. Ogier zarżał i wepchał
łeb po między nas –Cienistogrzywy czy ty też czujesz się zazdrosny. No nic
teraz mam was dwóch. I Pascala i moją sowę. I jak tu sprawić by było mnie
cztery… Och nie jak ja będę okazywała Grzywkowi czułość to Pascal się obrazi a
jak jemu to sowa a jak sowie to ty się obrazisz. To bardzo trudne –udałam
zasmuconą minkę.
-
Czy ty mnie właśnie postawiłaś na równi z jaszczurką, koniem i sową? –spytał
urażony a ja znów zaśmiałam się. –Jesteś oryginalna. Postawić człowieka i
zwierzaka na równej szali… Czy nie powinienem się fochnąć tak jak to robią
dziewczęta na trzy sekundy?
Prawie
tarzałam się ze śmiechu. Ogier w końcu odszedł a ja mogłam go spokojnie
pocałować dziękując za wszystko a przede wszystkim za to, że jest.
<Peety?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz