Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




poniedziałek, 16 czerwca 2014

Héroiqueors: Od Petty'ego C.D. Jane

- Przynajmniej o tyle dobrze - Powiedziałem uśmiechając się, i całując w policzek,
obiłem ją ręką w pasie.
Po chwili do sali "wjechał" Wielki tort, na którego widok mnie zatkało...


... Chodź nie tylko mnie.
- To się twoi rodzice postarali.. - Szepnęła mi Jane
- Co nie?.
Ojciec powiedział ze 2 zdania po czym podszedł razem z Hestią do tortu,
który razem zaczęli kroić.
Pierwszy kawałek dostali rodzice Hestii, później moja babcia, następni byliśmy my
z Jane i David z Sonią i rodzeństwem, a później rodzice Sonii i Davida oraz psiapsióła
macocha a później to po kolei reszta rodziny... a na koniec oni sami.
Gdy już każdy miał kawałek torta i siedzieli przy stołach, chciałem zacząć jeść lecz
tuż przed tym jak włożyłem mały specjalny widelczyk do ust ojciec podnosząc
kieliszek z szampanem wstał i powiedział;
- Proszę o uwagę! Zanim zaczniemy jeść ten oto tort prosił by o chwilkę uwagi!
Chcąc nie chcąc zawiedziony [tort to był bez zaprzeczanie jedyny moment który
mi się na tym całym weselu podobał] odłożyłem widelczyk z kawałkiem tortu na
talerz.
- Dziękuję. A więc przed tortem chciałbym wznieść toast. Za ten dzień, niewątpliwie
jeden z najszczęśliwszych...
- Zaczyna się to głupie przemówienie.. - Szepnąłem Jane na ucho - ..Zawsze je mówi
i zawsze takie same denne
- Za was, że zgodziliście się spędzić ten szczęśliwy dzień razem ze mną, Za moją
rodzinę i przyjaciół... I moją Przepiękną Pannę Młodą! - Powiedział patrząc na
lekko zarumienioną Hestię. - Oraz za mojego syna! I tego, który zgodził się
spędzić ten przepiękny dzień towarzysząc mi oraz za moje dziecko, tego które
za 7 miesięcy wyjdzie na świat i zrobi z naszej 4 prawdziwą mam nadzieję
szczęśliwą rodzinę!
... Zbladłem... Momentalnie... STOP. 8 miesięcy?! "Prawdziwą rodzinę"?! O nie,
nie, nie, nie, nie... Spojżałem z szeroko otwartymi oczami na Davida który również
zgłupiał gdy to usłyszał. Poczułem jak Jane ściska mi dłoń jakbym miał nagle się
zerwać i bóg wie co zrobić. W dupie miałem to co się w około działo... I chyba
Jane dobrze myślała bo po chwili gdy dotarło do mnie że moja świeżo upieczona
macocha jest w 2 MIESIĄCU CIĄŻY! Zerwałem się tak gwałtownie, że kszesło
prawie się przewróciło, ale nikt oprócz Soni, David'a, Jane i mojego Ojca i Macochy
nie zwrócił na to uwagi.. Byli zbyt zajęci składaniem im życzeń i gratulacji.
Jane od razu mnie złapała i przytuliła. Po chwili podszedł do nas mój ojciec
- Czemu mi nie powiedziałeś wcześnie?! - Syknąłem przez zaciśnięte zęby mrużąc
oczy.
-Bo chciałem byś się dowiedział teraz..? - Zapytał niepewnie
- To w kurwa nie wiecie co to ZABEZPIECZENIE przed czymś takim?! - Powiedziałem
nieco głośniej na co Jane, David i Sonia zachichotali a Hestia i mój ojciec lekko
uśmiechnęli.
- Wiesz ja ta... Ale ona nie za bardzo.. - Powiedziałem wskazując na żonę za co
dostał od niej kuksa w bok.
- Synu! Twoja macocha mnie bije a ty nawet nic nie powiesz tylko głupio i złośliwie
uśmiechasz?!
- Zasłużyłeś - Powiedziałem buntowniczo krzyżując rence - Ewentułalnie mogę
dać ci drugiego.. - Powiedziałem jakby od niechcenia.
Jane uśmiechała się tak jak tato.
- To ja idę tańczyć z moją panną młodą - Powiedział po chwili i zniknął w tłumie
tańczących par. A ja spojrzałem na Jane i wyciągnąłem do niej rękę widząc, że
i Sonia z Davidem poszli tańczyć.
- Zatańczy Wiewióreczka? - Powiedziałem uśmiechając się słodko.
Temat dramatyzowania nad faktem dziecka i niechcianej macochy postanowiłem
odłożyć na później... W końcu nie mogłem dopuścić by moja ruda księżniczka
w białej sukni miała nieciekawe wspomnienia z tego dnia... prawda?

Jane? ;3

2 komentarze:

Obserwatorzy