Ruszyłam na zajęcia tanecznym krokiem. Jeżeli się takim da iść na Eliksiry. Weszłam do klasy, jako pierwsza i rozłożyłam rzeczy. Nauczyciel uśmiechnął się widząc, że jako jedyna uczennica miałam na tych zajęciach 100 % frekwencję. Od razu abym się nie nudziła, bo pozostało 2 minuty powiedział szybko, który eliksir mamy dziś przyrządzać. Po dwóch minutkach wraz z dzwonkiem obok mnie usiadła Rosalie.
- Co dziś pichcimy? –zaśmiała się a po chwili przeczytała w książce – Eliksir Uspakajający. Powinno pójść szybko… Dosyć łatwe, lecz pewnie dla tych młotów zbyt zaawansowany.
- No to zamiast gadać bierz się do roboty, bo już zaczęłam a tu jest powiedziane, że wcale krótko się nie gotuje –powiedziałam
Dziewczyna zaczęła od razu przygotowywać eliksir. Po 20 minutach usłyszałam huk. Jakiś chłopak pomylił składniki. W powietrzu unosił się niebywale śmierdzący dym, od którego miało się mroczki przed oczami. Nauczyciel szybko ewakuował całą klasę, lecz i tak jakaś dziewczyna zemdlała. Inna zaczęła wrzeszczeć. Jednym słowem panika na całego. Wydostałam się na szczęście z klasy, lecz i tak zostałam prawie przygwożdżona tuszą jakiegoś kolesia. Jak na jeden dzień miałam dosyć wrażeń. Na szczęście po tym była tylko jedna lekcja i to jeszcze z Danielem. Czyli bycie happy już jest. Tak, więc czekałam prawie, że przed cieplarnią aż do dzwonka na swojego chłopaka. Wyszedł z uśmiechem najwyraźniej lekcja była dość przyjemna. Niektórzy byli cali czerwoni. Najwyraźniej wykopieńki nie były przyjazne.
- Teraz mamy obronę przed czarną magią i… Będziemy walczyć z boginem –zachichotałam –Poznasz mój lęk a ja twój, więc się bój. Potem będę mogła to wykorzystać, lecz ty mój niestety nie. –z uśmiechem ruszyłam przed siebie, lecz ten jednym ruchem zatrzymał mnie i przyciągnął do siebie.
-, Dlaczego? –spytał
- Dowiesz się w swoim czasie –mruknęłam i delikatnie musnęłam jego wargi.
Ruszyliśmy do klasy. W środku była tylko wielka skrzynia. Nauczyciel opierał się o nie i zapraszał po kolei nas do klasy. Niektóre dziewczęta szeptały coś pod nosami. Ja sama przełknęłam ślinę. Teraz wszyscy się dowiedzą, czego się boję. Co jest moim koszmarem od paru lat. O nim nigdy nie mówiłam i nie chcę mówić. Pierwsza dziewczyna ruszyła przed siebie a nauczyciel otworzył skrzynię różdżką. Wypełzła z niej ogromna kobra. Nauczyciel szepnął coś do dziewczyny a ta na nogach z waty wrzasnęła.
-Riddikulus! –kobra zamieniła się w wielką różową wstążkę, która zaplotła się w kokardę. Wszyscy zaczęli się śmiać w niebo głosy.
Po niej podeszłam i ja. Wstążka zamieniła się w chłopca o skórze bladej jak księżyc. Serce zabiło mi młotem. Chłopak wstał. Delikatne brązowe włosy okalały mu twarz. W zimnej bladej dłoni trzymał zakrwawiony nóż. Spotkałam go i tylko jedna osoba mnie uratowała przed nim zabijając go na moich oczach. Chłopiec ten nazywał się Darren miał 13 lat, zaburzenia osobowości i był czarodziejem uczącym się w tej akademii. Zamknęłam oczy nie mogłam na to patrzeć wyobraziłam sobie, że zamiast noża ma balonik w kształcie twarzy klauna a jego włosy zamieniły się w różowe afro i przebranie w żółtą sukienkę.
- Riddikulus! –wrzasnęłam załamującym się głosem a fioletowe oczy bogina spojrzały na mnie z frustracją. Chłopak tak jak myślałam nagle miał różowe afro i żółtą sukienkę. Śmiech był głośny a ja przeszłam na tyły i stanęłam koło Daniela.
- Kim on był? –spytał
- Powiem ci później –powiedziałam jeszcze lewo się otrząsając z szoku.
<Daniell?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz