-Ej, patrzcie co mam!-zawołałam wchodząc do pokoju.
Dziecwzyny podniosły wzrok znad pergaminów.
-Wszelakiego rodzaju książki o animagii!-z dumną miną
rzuciłam tomiszcza na moje łóżko.
-Pokaż!-zawołały jednocześnie i podbiegły. Otworzyły
książki na losowych stronach.
-Ej, tu piszą, że nie można wybrać, w jakie zwierzę chcesz się
zmieniać!-zdziwiła się Vija.
-A tu, że po opanowaniu przemiany w zwierzę i na odwrót
człowiek zyskuje pewne cechy zwierzęcia!-zauważyłam.
-LOL! Piszą o czarodzieju, który zmieniał się w psa i w odruchu
psowatości sikał na drzewa!
Wybuchłyśmy zbiorowym śmiechem.
~~*~~
Następnego dnia poszłyśmy za chatkę Trich'a ćwiczyć przemianę.
Dostałyśmy pisemne pozwolenia od dyrektorki na ćwiczenie zmiany w zwierzęta.
-Dobra...piszą, że należy się skupić i starać zebrać moc
w głowie...Ale instrukcja...potem powinno już pójść. Najpierw ja
Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby.
-Uważaj bo kupę zrobisz-wtrąciłą się w moje skupienie Vi.
Zaczęłam się śmiać
-No co, poważnie mówiłam. Nie przesadzaj ze stękaniem.- wzruszyłą
ramionami- Tera ja.
Również zamknęła oczy i się skupiła.
-Nic z tego-otworzyła oczy.
-No, to teraz...Ej ONA MA BRĄZOWE OCZYYY!!!-zawyła Pianka.
Rzeczywiście, Vi miała brązowe oczy.
-Jakie ziwerzę ma brązowe oczy?-spytała.
-Cóż, teraz już Vinylia Howard.
-Fafarafafa. Teraz Pianka, zobaczymy co z nią?
Piance też się nie udało. Animagia okazała się nie taka łatwa.
~~*~~
Kilka tygodni później pojawiły się poważne rezultaty. Stałyśmy tam
gdzie zwykle, za chatką Trich'a. Zaczęłam, jak zwykle ja.
Zrobiłam co zwykle.
-To bez sensu-jęknęłam otwierając oczy-Ale...co się tak gapicie?
Dziewczyny były na skraju wybuchu. Gapiły się na mnie i nagle zaczęły...
nie wydawać odgłosów, tak się śmiały. Padły na ziemię i tylko niemo poruszały brzuchami.
-Co jest!?
-Lu...lustro!-wydyszała Pianka.
Wyciągnęłam z kieszeni małe lusterko, spojrzałam i... zobaczyłam
swoją twarz, ale zamiast zwykłych uszu miałam wielkie, sarnie uszy.
Również zaczęłam się śmiać. Już wiedziałam, na czym się skupić.
Zamknełam oczy i ponownie się skupiłam. Nie wyszło, ale potem
powinno być łatwiej.
-Teraz Pianka!
Dziewczyna się podniosła, otarła łzy i się skupiła.
-I co? Coś się stało?
Nie otrzymała odpowiedzi, bo teraz ja i Vi się zwijałyśmy.
Pianka miała zamiast włosów białe, potargane pierze. Roześmiała się
i wskazała Vi.
-Twoja kolej, jak ci tak wesoło!!!
Ruda wstała, stanęła na miejscu Pianki i się skupiła.
-No i co? Jakieś rezultaty.
Ponownie cisza wypełniona stęknięciami radości.
-Co? Co jest?-zaczęła się obracać wokół własnej osi, a za nią lisi ogon.
-Lisem będziesz!-wykrzrusiłam
-A tobie to skąd się wzięło?-pufnęła niezadowolona.
-OGON MASZ!-wykrzyknęłyśmy chórem z Białą.
Bianka? Vi?
Dziecwzyny podniosły wzrok znad pergaminów.
-Wszelakiego rodzaju książki o animagii!-z dumną miną
rzuciłam tomiszcza na moje łóżko.
-Pokaż!-zawołały jednocześnie i podbiegły. Otworzyły
książki na losowych stronach.
-Ej, tu piszą, że nie można wybrać, w jakie zwierzę chcesz się
zmieniać!-zdziwiła się Vija.
-A tu, że po opanowaniu przemiany w zwierzę i na odwrót
człowiek zyskuje pewne cechy zwierzęcia!-zauważyłam.
-LOL! Piszą o czarodzieju, który zmieniał się w psa i w odruchu
psowatości sikał na drzewa!
Wybuchłyśmy zbiorowym śmiechem.
~~*~~
Następnego dnia poszłyśmy za chatkę Trich'a ćwiczyć przemianę.
Dostałyśmy pisemne pozwolenia od dyrektorki na ćwiczenie zmiany w zwierzęta.
-Dobra...piszą, że należy się skupić i starać zebrać moc
w głowie...Ale instrukcja...potem powinno już pójść. Najpierw ja
Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby.
-Uważaj bo kupę zrobisz-wtrąciłą się w moje skupienie Vi.
Zaczęłam się śmiać
-No co, poważnie mówiłam. Nie przesadzaj ze stękaniem.- wzruszyłą
ramionami- Tera ja.
Również zamknęła oczy i się skupiła.
-Nic z tego-otworzyła oczy.
-No, to teraz...Ej ONA MA BRĄZOWE OCZYYY!!!-zawyła Pianka.
Rzeczywiście, Vi miała brązowe oczy.
-Jakie ziwerzę ma brązowe oczy?-spytała.
-Cóż, teraz już Vinylia Howard.
-Fafarafafa. Teraz Pianka, zobaczymy co z nią?
Piance też się nie udało. Animagia okazała się nie taka łatwa.
~~*~~
Kilka tygodni później pojawiły się poważne rezultaty. Stałyśmy tam
gdzie zwykle, za chatką Trich'a. Zaczęłam, jak zwykle ja.
Zrobiłam co zwykle.
-To bez sensu-jęknęłam otwierając oczy-Ale...co się tak gapicie?
Dziewczyny były na skraju wybuchu. Gapiły się na mnie i nagle zaczęły...
nie wydawać odgłosów, tak się śmiały. Padły na ziemię i tylko niemo poruszały brzuchami.
-Co jest!?
-Lu...lustro!-wydyszała Pianka.
Wyciągnęłam z kieszeni małe lusterko, spojrzałam i... zobaczyłam
swoją twarz, ale zamiast zwykłych uszu miałam wielkie, sarnie uszy.
Również zaczęłam się śmiać. Już wiedziałam, na czym się skupić.
Zamknełam oczy i ponownie się skupiłam. Nie wyszło, ale potem
powinno być łatwiej.
-Teraz Pianka!
Dziewczyna się podniosła, otarła łzy i się skupiła.
-I co? Coś się stało?
Nie otrzymała odpowiedzi, bo teraz ja i Vi się zwijałyśmy.
Pianka miała zamiast włosów białe, potargane pierze. Roześmiała się
i wskazała Vi.
-Twoja kolej, jak ci tak wesoło!!!
Ruda wstała, stanęła na miejscu Pianki i się skupiła.
-No i co? Jakieś rezultaty.
Ponownie cisza wypełniona stęknięciami radości.
-Co? Co jest?-zaczęła się obracać wokół własnej osi, a za nią lisi ogon.
-Lisem będziesz!-wykrzrusiłam
-A tobie to skąd się wzięło?-pufnęła niezadowolona.
-OGON MASZ!-wykrzyknęłyśmy chórem z Białą.
Bianka? Vi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz