Podeszłam do drzwi i wydarłam się na cały głos.
-Nie kompromituj się a do tego nie mów do mnie Amy! -warknęłam i znów klapnęłam na ziemię.
Chłopak nadal jojczał. Zirytowało mnie to. Spojrzałam na moją kotkę. Wiedziała instynktownie że jeśli na kogoś krzyczę to tego trzeba drapać. Wzięłam ją pod pachę i otworzyłam drzwi. Cece zaczęła prychać i wymachiwać w jego stronę pazurami.
-Jeden ruch a ten kot znajdzie się na twojej twarzy Danielu -warknęłam -Nie wierzę ci w twoje słowa i nie uwierzę nawet gdyby i tysiące ludzi ci przytaknęło. Lecz naprawdę ci na mnie zależy. Odnajdę weritaserum i dodam 3 krople do twojej herbaty. Potem porozmawiamy i jeśli będzie tak jak mówiłeś MOŻE dam ci szanse. Lecz pamiętaj może nie na pewno.
***
Chłopak próbował nic nie mówić żeby nie palnąć czegoś głupiego.Weszliśmy do pokoju życzeń który zmienił się w pokój psychologa. Chłopak usiadł i zaczął mi się tłumaczyć.
-A potem na mnie naskoczyła i zaczęła całować!-powiedział z irytacją w głosie -Nie żeby to było jakąś najokropniejszą rzeczą na świecie ale jednak to tobie oddałem serce i nie chciałem ciebie skrzywdzić a potem odbiegłaś i chciałem coś tobie powiedzieć. Wytłumaczyć ale nic!
Spojrzałam na niego. Mówił prawdę bez żadnego zająknięcia. Zamrugałam parę razy i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Mówiłeś prawdę -głos mi się łamał. Wstałam z krzesła na przeciwko niego i zaczęłam chodzić po całym pokoju. -Ja ci nie wierzyłam. Bo która przy zdrowych zmysłach by uwierzyła tej wersji zdarzeń. Straciłam do ciebie zaufanie Danielu ale nadal coś do ciebie chodź to osłabiło nasze relacje.
Chłopak tarze wstał. Chwycił mnie delikatnie za dłonie.
- Czyli nadal jesteś moją dziewczyną? -spytał
- Na razie taką bardziej... Hm -zamyśliłam się -Niech będzie tak jak by w ogóle tego nie było. Lecz jeśli znów zobaczę cię przyklejonego do tej jędzy która dostanie od mnie porcje od włosiowienia to będzie naprawdę THE END i nawet veritaserum nie pomoże.
<Danie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz