- Dość niedawno miałaś „szczęście” poznać swojego brata, co nie? –spytała retorycznie Margaret –Właśnie, dlatego cię oddaliśmy. Baliśmy się o ciebie, lecz tak naprawdę byliśmy przy twoich najważniejszych wspomnieniach.
- Widzieliśmy jak rosłaś. Jak stawiałaś pierwsze kroki –powiedział Petyr –Ty nas nie widziałaś, ale na przykład Margaret pracowała dorywczo w żłobku jak byłaś malutka a potem w przedszkolu. Ja musiałem się zajmować twoim bratem. Było to piekło, bo chłopak był rozwydrzony, ale to wszystko przez to, że ma zmienną osobowość. Margaret robiła ci zdjęcia. Oczywiście duplikaty dawaliśmy twoim rodzicom. Zawsze w domu miałaś swój pokój. Kiedy Darren miał 12 lat oznajmiliśmy mu, że nie jest jedynakiem i że musi się pogodzić z faktem, iż niedługo zabierzemy cię do domu a co za tym idzie Darren musiał oddać swój pokój, co nie zniósł dość dobrze. Uciekł i nie było go aż dwa miesiące.
- Myśleliśmy, że zginął –powiedziała a do jej oczu napłynęły łzy –I wtedy wrócił wraz z nimi. Miał znak ich. Przytulony do mężczyzny, którego nawet nie znałam. Patrzył na niego jak na ojca. Powiedział, że ciebie znajdzie a ich naśle by ciebie zabili. Ojciec nie wytrzymał wygonił nich a Darren’a wciągnął za kurtkę do domu.
- To był smarkacz –powiedział przez zęby Petyr –Nie miałem zamiaru się z nim cackać jak Margaret. Może i było to niestosowne, ale musiałem użyć petryfikusa i założyć mu kaftan bezpieczeństwa. Zamknąłem go w swoim pokoju. Ten walił głową w drzwi aż do omdlenia. Nie miałem dla niego litości. Chodź to był mój pierworodny to ja nie chciałem mieć wariata w domu. Seryjnego zabójcę, który chętnie by zabił każdego, który by wlazł mu w paradę. Darren był nieobliczalny i nie można było nad nim zapanować. Miał różne twarze.
- Rok później cię odnalazł –kobieta miała załamany głos, lecz mówiła dalej –Petyr szczęśliwie teleportował się tam gdzie akurat był. Poznał cię podobnie jak mojego syna. Nie zawahał się i zabił go na twoich oczach. Potem miał sprawę w ministerstwie gdzie chcieli cię wezwać jednak powiedzieliśmy, że jesteś za młoda a twoi prawni mugolscy opiekunowie pewnie by się nie zgodzilibyś uczestniczyła w rozprawie. Na szczęście Petyr wygrał rozprawę chodź mógł jednej chwili stracić różdżkę.
- I to wszystko? –spytałam a Petyr i Margaret przytaknęli. Daniel słuchał uważnie. –No to, co teraz? Może zawrzemy taki układ. Na Sierpień będę u was mieszkała a na lipiec u moich rodziców, którzy mnie wychowali? Lecz boże narodzenie spędzę tu. –przytaknęli
<Daniel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz