Złapałem się z głowę cicho przekląłem - Dziewczyna była niższa ode mnie
lecz weźmiemy pod uwagę że się lekko schyliłem, a samo zderzenie było
na tyle silne, że dziewczyna się przewróciła a ja zachwiałem... .
Po chwili się opanowałem i znów chyląc spytałem.
- Nic ci nie jest dziewczyno?
- Nie w porządku - Powiedziała jakby od niechcenia otwierając oczy.
Podałem jej rękę i pomogłem się podnieść.
- Jestem Petty Rua a ty?
- Liesel Jason.
- Pierwszy rok prawda?
- Tak jestem z Bellefeuille a ty? Jesteś prefektem - Powiedziała po chwili.
- Tak, jestem Harpiem, z Héroiqueors. I tak jestem prefektem. Dokładnie
to Naczelnym. I jestem z 3 roku. Twoja koleżanka poszła na boisko
czemu ty nie idziesz? - Zapytałem po chwili namysłu.
- Nie zbyt interesuję się tym sportem. - Powiedziała
- Ah... Rozumiem, wiesz teraz są pełne ławki zagorzałych fanów lub
piskliwych panienek czekających aż któryś z zawodników zwróci na nie
uwagę - Uśmiechnąłem się.
- Ciekawe czemu - Powiedziała wywracając oczami i odwzajemniając uśmiechem.
- Widzisz chodzi o to, że dziś wszystkie drużyny mają razem trening.
Niektóre chłopaki też przychodzą by se popatrzeć na dziewczyny które
grają tam, a dziewczyny by popatrzeć na chłopaków a teraz mogą 'podziwiać'
całe 4 drużyny.
- To wszystko wyjaśnia - Dodała lekko eis uśmiechając - A ty idziesz tam?
- Ah... Muszę.
- Musisz? - Zapytała zaskoczona.
- Tak... Wiesz jestem zawodnikiem, dokładnie obrońcą i Kapitanem Harpi.
więc nawet jeśli bym nie chciał to muszę tam być jako kapitan, po za tym
moi znajomi nie dali by mi spokoju i...
- I...? - Powiedziała gdy przerwałem a ja uśmiechnąłem się lekko i dokończyłem
- Iiii... Muszę pilnować swoją dziewczynę jest kapitanem z Papillonlisse.
- Żeby te napalone chłopaki się na nią nie rzuciły? - Zażartowała
- Oczywiście! A jam jest futerkowy książę na jakże futerkowej miotełce z misją
uratowania mej rudej jakże królewskiej... Wiewióreczki! - Odpowiedziałem z powagą
a później razem się zaśmialiśmy.
- 'Futerkowy' książę? Skąd to futerkowy? - Zapytała
- Ah... To dłuższa sprawa może... kiedyś się dowiesz?
- Może..
- Hym.. Fajnie się z tobą gada, może się kiedyś jeszcze spotkamy? - Niby zapytałem
ale ciągnąłem dalej - Ale jak na razie to muszę iść na 'trening' więc, mam nadzieję,
Do zobaczenia! - I nie czekając na odpowiedź ruszyłem na boisko, i tak spóźniony.
<Liesel? Będzie jakieś później? xD>
lecz weźmiemy pod uwagę że się lekko schyliłem, a samo zderzenie było
na tyle silne, że dziewczyna się przewróciła a ja zachwiałem... .
Po chwili się opanowałem i znów chyląc spytałem.
- Nic ci nie jest dziewczyno?
- Nie w porządku - Powiedziała jakby od niechcenia otwierając oczy.
Podałem jej rękę i pomogłem się podnieść.
- Jestem Petty Rua a ty?
- Liesel Jason.
- Pierwszy rok prawda?
- Tak jestem z Bellefeuille a ty? Jesteś prefektem - Powiedziała po chwili.
- Tak, jestem Harpiem, z Héroiqueors. I tak jestem prefektem. Dokładnie
to Naczelnym. I jestem z 3 roku. Twoja koleżanka poszła na boisko
czemu ty nie idziesz? - Zapytałem po chwili namysłu.
- Nie zbyt interesuję się tym sportem. - Powiedziała
- Ah... Rozumiem, wiesz teraz są pełne ławki zagorzałych fanów lub
piskliwych panienek czekających aż któryś z zawodników zwróci na nie
uwagę - Uśmiechnąłem się.
- Ciekawe czemu - Powiedziała wywracając oczami i odwzajemniając uśmiechem.
- Widzisz chodzi o to, że dziś wszystkie drużyny mają razem trening.
Niektóre chłopaki też przychodzą by se popatrzeć na dziewczyny które
grają tam, a dziewczyny by popatrzeć na chłopaków a teraz mogą 'podziwiać'
całe 4 drużyny.
- To wszystko wyjaśnia - Dodała lekko eis uśmiechając - A ty idziesz tam?
- Ah... Muszę.
- Musisz? - Zapytała zaskoczona.
- Tak... Wiesz jestem zawodnikiem, dokładnie obrońcą i Kapitanem Harpi.
więc nawet jeśli bym nie chciał to muszę tam być jako kapitan, po za tym
moi znajomi nie dali by mi spokoju i...
- I...? - Powiedziała gdy przerwałem a ja uśmiechnąłem się lekko i dokończyłem
- Iiii... Muszę pilnować swoją dziewczynę jest kapitanem z Papillonlisse.
- Żeby te napalone chłopaki się na nią nie rzuciły? - Zażartowała
- Oczywiście! A jam jest futerkowy książę na jakże futerkowej miotełce z misją
uratowania mej rudej jakże królewskiej... Wiewióreczki! - Odpowiedziałem z powagą
a później razem się zaśmialiśmy.
- 'Futerkowy' książę? Skąd to futerkowy? - Zapytała
- Ah... To dłuższa sprawa może... kiedyś się dowiesz?
- Może..
- Hym.. Fajnie się z tobą gada, może się kiedyś jeszcze spotkamy? - Niby zapytałem
ale ciągnąłem dalej - Ale jak na razie to muszę iść na 'trening' więc, mam nadzieję,
Do zobaczenia! - I nie czekając na odpowiedź ruszyłem na boisko, i tak spóźniony.
<Liesel? Będzie jakieś później? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz