- Z czego rżysz? - spytałem z rozdrażnieniem.
- Ale przecież z niczego - zrobiła minę niewiniątka. - Wiesz, zmęczona jestem po tej uczcie. Lecę już spać, jutro trzeba rano wstać. Dobranoc.
- Do jutra.
Ellie podniosła cztery litery z fotela, wcisnęła mi do ręki na wpół opróżniony kubek z herbatą i skierowała się do drzwi prowadzących do dormitoriów. Odprowadziłem ją wzrokiem, a kiedy zniknęła w kolejnym korytarzu i wrota się za nią zamknęły, odłożyłem kubek na stolik i również wstałem. Miałem zamiar poszukać Davida i tej dupeczki, z którą się kręcił.
Po kilku dniach chodzenia do tej zakichanej budy miałem dość. Co ja gadam... Po jednym dniu! Znowu doszły nam przedmioty... Kładłem się do łóżka późnym wieczorem z mocnym postanowieniem, że umrę we śnie i budziłem się ze zgrozą, po czym człapałem do łazienki, ubierałem i schodziłem na śniadanie krokiem zombie. I tak co dzień. Jeden poranek jednak zaczął się nieco inaczej niż zwykle.
- BROOKS, TY SZMATO!
Gwałtownie otworzyłem oczy. Już wiedziałem, że po tej nieprzyjemnej pobudce będę miał muchy w nosie cały dzień. Nade mną zobaczyłem czerwonego ze złości Davida. Był już w mundurku. Głośno oddychał, jego oczy zwęziły się w szparki. Celował we mnie różdżką.
- Co ty robisz, debilu? Która godzina?
- Chuj cię to obchodzi, zdrajco!
- E-e-e! Jaki znowu zdrajco, oszołomie?
- Byś chociaż przestał debila udawać - syknął kumpel.
- Powiesz mi o co chodzi, czy mogę dalej iść spać? - warknąłem. Kątem oka widziałem na tarczy zegara, że mogłem mieć jeszcze dwadzieścia minut drzemki.
- I dalej śnić o mojej, znaczy teraz już pewnie byłej, lasce, tak?! Kurwa, Diabeł... Pierdolony chuju! Trzeba było kurwa mówić, że ją chcesz, to bym się wam usunął, a takie coś jest świństwem nawet jak na Luniaka!
- Ale co ja ci zrobiłem?! - nie wytrzymywałem tych zagadek. Wybuchnąłem.
- Co, kurwa?! CO?! Powiedziałbym ci: odpierdol się od Ell, ale coś mi mówi, że sama tego chciała, więc: proszę, weź ją sobie i wynocha! Chociaż byłeś moim dobrym przyjacielem, więc dam ci dobrą radę: nie przywiązuj się do kurew.
- Ej! Ellie nie jest kurwą, Martines! Nie wiem, o co ci chodzi, ale wnioskuję, że o jakieś plotki lub niedomówienia. Ogarnij się, chłopie! Ja z Ell nic ten-teges!
- Ha! Jasne... Już raz się z nią lizałeś, albo raczej ona z tobą... Nie wiadomo, któremu z was wierzyć. Pewnie żadnemu.
- Idiota... - mruknąłem.
- Co tam gadasz, pierdolony zdrajco?!
- JESTEŚ IDIOTĄ! Myślałem, że kurwa jesteśmy kumplami! Kumplom się wierzy i ufa! Ja z Heap? Rozdział nieistniejący! Nie wiem, kurwa, skąd ci się to wzięło, ale to kłamstwo!
- Tsa... A jej imię przez sen to ja mówiłem, tak?! Przyznaj, że ci się śniły jakieś wasze potajemne schadzki, czy ki diabeł... Mam to w dupie, idę na śniadanie.
Blondyn wyparował z dormitorium z trzaśnięciem drzwi. Byłem tak oszołomiony, że odechciało mi się spać. Skupiłem się na tym, co mówił, i jako bystry uczeń klasy trzeciej wywnioskowałem, że musiałem po prostu mówić przez sen. Co za debil z tego Martinesa! Przecież sny to sny, o niczym nie świadczą! Postanowiłem, że skoro nawet nie chciał mnie wysłuchać, nie ma co strzępić sobie języka. Szybko wskoczyłem w szkolną szatę i ruszyłem do dormitorium Ell i Clarr. Pomyślałem, że różowowłosa pomoże mi wyjaśnić Davidowi, że nic między nami nie ma. Otworzywszy drzwi stanąłem oko w oko z rozeźloną dziewczyną. Nim zdążyłem coś powiedzieć, zaatakowała mnie tak, jak jej chłopak, jeśli nie gorzej.
- Coś ty nagadał Davidowi?!
- Był u ciebie?
- Był! Pokłóciliśmy się! Nazwał mnie... kurwą - przy ostatnim słowie Ell ściszyła głos i odwróciła głowę. Pociągnęła nosem. - I zerwał...
- Przykro mi - powiedziałem miękko i chciałem ją objąć, ale mnie odepchnęła.
- Zostaw mnie. Gadaj, co mu powiedziałeś.
- Ja? Nic! Budzę się rano, a on celuje we mnie różdżką i mnie posądza o zdradę! Znaczy: ciebie posądza o zdradę ze mną.
- Nie kłam! Po co kłamiesz? Co chciałeś zrobić? Poróżnić nas? Szczęście innego kole w oczy, nie? Typowy syndrom bogatego, egoistycznego dzieciaka. Nie wychodzi ci z Ray, to po co innym ma wychodzić, prawda? Nawet jeśli to twoi przyjaciele...
- Następna?! Kurwa! Może w końcu ja coś powiem, co?! Nic mu nie mówiłem, Ellie! Idiota usłyszał, że gadam przez sen twoje imię i se wyobraził nie wiadomo co!
- Nie nazywaj go idiotą!
- Kiedy on nim jest! Wyzwał cię od... wiesz, czego.
- Ty też mnie tak kiedyś nazwałeś - przypomniała chłodno. Ellie, pamiętliwa Ellie... - W pierwszej klasie.
- Ale... Ale on jest twoim chłopakiem! Nie powinien tak gadać! Mnie to może wyzywać, najwyżej w pysk dostanie...
- Naprawdę nic mu nie mówiłeś? - spytała cicho.
- Naprawdę.
Uniosłem jej głowę i spojrzałem w jej lśniące od łez oczy.
- Ufasz mi?
Ell? ^^
Moda na sukces xD
Sorry za przekleństwa, ale włączyłam agresywną muzę, żeby się wczuć xD
WoW Niezłe!
OdpowiedzUsuńEj... ale też nie rubcie ze mnie nie wiadomo kogo!
Bo dopiero WTEDY na Ciebię NAWRZESZCZĘ i specjalnie
napisze swoje opo o tym do cb. i obiecuje że to będzie
bułka z masełkiem w porównaniu do tego co ja ci napisze xD
Pozdro
~ Per SMoK XP
To miał być Typowy David ! xd
UsuńAle bez przesady!
UsuńI dzięki.. Że uważasz że mój Dave jest chamem i idiotą...
hehehe dobra jest chamem i idiotą ale bez przesady! :D
~PP. S ;**.
Oj przepraszam Smoczusiu, ale musiałam uchwycić tę wredną stronę ^^
UsuńLivja Per Diabeł Coma King of Hell ;3