Koteczka cicho zaczęła mruczeć a ja się uśmiechnęłam.
-Ja oprócz pająków boję się wysokości -powiedziałam i pobladłam na twarzy patrząc na wysoką wierzę astronomiczną -Nawet jeśli mnie wyrzucą to i tak tam nie wejdę.
- Będziesz musiała a w ogóle jestem Miley -uśmiechnęła się szerzej a po chwili jak nasze koty zaczynając biec korytarzem. Spojrzałyśmy na siebie. -Och nie!
- Nancy! -krzyknęłam za kotem a odwróciła się jakaś dziewczyna -Och nie. Chodzi o kota. Nancy koteczo kici kic!
Zaczęłyśmy biec za kotami. Były bardzo szybkie i wlazły po schodach na wierzę astronomiczną. Teraz byłam blada jak kość słoniowa i zaczęło mi się kręcić przed oczami. To tego jeszcze pojawiły się mroczki.
- Ej Liesel możesz iść? -spytała a ja momentalnie zaprzeczyłam lecz wiedziałam że muszę zrobić to dla kotów. Zamknęłam oczy i na czuja ruszyłam schodami na górę. Gdy weszłyśmy zobaczyłam cały krajobraz Akademii. Poczułam się słabo i cienka granica była po między leżeniem na ziemi nieprzytomną a staniu o własnych nogach. Zaczęłam pomału wdychać powietrze.
- Chodź Liesel zobacz jakie widoki -powiedziała -I mam nasze koty.
Ruszyłam chwiejnym krokiem w jej stronę. Spojrzałam w dół i momentalnie nastała dla mnie ciemność. Gdy otworzyłam oczy leżałam na ziemi a nogami opierałam się o balustradę. Krew pomału napływała mi do głowy przez co się ocuciłam.
- Wiedziałam że tak mogę cię ocucić ale skąd ty wiesz? -spytałam
- W podstawówce uczono pierwszej pomocy -uśmiechnęła się -Ty to maż strasznie. Nawet nie mogłaś spojrzeć w dół a już mdlałaś. Jak by co kiedy się pomału ocknęłaś pobiegłam po pielęgniarkę i poszłam po pana Korhonen'a. Pewnie za chwilę przyjdą. I nie ruszaj się bo jak wstaniesz zbyt gwałtownie to...
- Wiem! Stracę znów przytomność! -powiedziałam -Mam jeszcze inne problemy przez które mdleje czasami przed egzaminami mogę zasłabnąć bądź tak o. To wszystko przez wypadek ale może nie będę ci opowiadać ci mojej długiej historii. Nie chcesz słyszeć o wypadku z którego tylko wyszłam tylko ja.
Po chwili przyszli nauczyciele. Pielęgniarka spojrzała na mnie prawdopodobnie dostała już papiery z moją historią i moimi chorobami. Nie byłam osobą bez skazy. Nie byłam jak te postacie z przesłodzonych seriali piękni,idealni bez skazy. Nauczyciel podniósł mnie. Prawdopodobnie tą noc musiałam spędzić w skrzydle szpitalnym albo też w pokoju.
- Jak by co. Zaopiekujesz się Nancy? -spytałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
<Miley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz