Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




niedziela, 1 czerwca 2014

Bellefeuille: Od Vinyl cd. Bianki

- Piana ? Co ci się stało ? - zapytała Lili.
- Wyglądasz jakby cię przeżuł smok, troll potraktował maczugą, trytony
przeciągnęły po dnie oceanu, a na koniec stratowały hipogryfy... - jak
zwykle dobrałam barwne epitety.
- Wierz mi, tak właśnie się czuję - Pianka machnęła leniwie różdżką, by
odesłać walizkę na półkę, a potem puściła Behemota, który od razu pobiegł
do naszej księżniczki. - Bierzcie ode mnie tego szatana w kociej wersji.
Ufutrzył mi całe ubranie.
Razem z Lil zaczęłyśmy się chichrać, ale białowłosej nie było najwyraźniej
do śmiechu. Szatan ponownie łasił się do jej nóg.
- Co ty ?! Obrałeś sobie za cel życiowy ofutrzać mnie do końca świata ?
Odczep się, ruda kulko futra ! - warknęła i usiadła obok mnie. Przeżyła
kolejne mentalne załamanie, kiedy wskoczył na jej kolana - Chrzanić to.
- Hej ! Czuję sie urażona - powiedziałam między atakami śmiechu.
- Więc... Co robimy? - zapytał Luke.
- Kij wi... Śpiewamy! - zawołała Lili.
- O o o, czekajcie już mam - odchrząknęła Piana i przybrała ponurą minę -
Z Lucasa zrobię ciasto,
Ubiję go mikserem,
Nałożę też śmietanę,
Całego zeżrę z kremeeeeeem ! - zakończyła długim wyciem. Zapadła cisza.
Byłam pewna, że gdybyśmy występowali w filmie, słychać byłoby cykanie
świerszczy. Chłopak wyglądał na przerażonego. I prawidłowo. Niech wie,
że z nami mieć do czynienia, to jak zobaczyć pół diabła (drugą połową jest Behemot).
- To było eee... rymowane ? - odezwałam się po pewnym czasie, a Lili
i Luke zgodzili się ze mną. W odpowiedzi Pianka potężnie ziewnęła i zwinęła
się w kłębek na siedzeniu. - Idziesz spać ?
- Taaa... - po czym zasnęła, a Behemot postanowił położyć się jej na biodrze.
- Może koniec śpiewania? - uśmiechnął się Luke.
- Dobry pomysł...
- To co robimy? - zapytała Lil.
Cisza. W końcu Lukas stał.
- Idę do sklepiku, kupić wam coś?
- Eee... mi możesz kupić fasolki wszystkich smaków. - oznajmiłam beznamiętnie.
- A tobie? Lil.
- Też fasolki.
- Ok, zaraz wracam. - i wyszedł z przedziału.
Po kilku długich minutach słuchania jak Pianka chrapie wniebogłosy, chłopak
wrócił z fasolkami.
- Proszę. - podał mi małe kolorowe pudełeczko.
- Dziaaa. - zrobiłam wredną minę. Otworzyłam opakowanie i wyjęłam pierwszą
lepszą fasolkę. Wymemlałam ją w ustach, a po chwili się porządnie skrzywiłam.
- Jaki smak? - zaśmiała się Lili.
- Łee... coś baardzo kwaśniegoooo... bleeeh... - ponownie wykrzywiłam
usta. - Teraz ty losuj!- krzyknęłam do Luka.
- Ok. - wyjął zieloną fasolkę i wyrzucił kilka centymetrów nad głowę, która
idealnie wpadła mu do ust.
- Nie popisuj się! Też tak umiem. - wypaliłam. - Jaki smak?
- Szczaw. Chyba... Teraz ty, Lili. - uśmiechnął się słodko do dziewczyny.
- O bosz... - zamruczałam pod nosem.
- No co? - oburzył się chłopak.
- Nic, nic! Po prostu chrapanie Bianki mnie załamuje. - sarknęłam, chociaż
po części to też było prawdą, bo słychać ją było zapewne w całym pociągu. - No
Lili, jaki smak? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Mmm, mango.
- Ty to masz szczęście! - wydarłam się na pół wagonu. - Ja miałam coś
obrzydliwie kwaśnego...ble.
Przez kolejną godzinę jedliśmy fasolki, a na koniec podrażniłam się trochę
z Lukasem. Gdy dojeżdżaliśmy do Beauxbatons, Lili postanowiła obudzić Pianę.
W hmm... ciekawy pomysł...


Bianka? Ty chciałaś dokończyć. XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy