- Cechy szczególne? Przecież nie jestem jakimś niebieskim lisem? Hm?? - uśmiechnęłam się. - Ja to bym raczej dwóch lisów nie odróżniła, jakby stanęły obok siebie...
- Chyba jednak chodzi o... kolor oczu, odcień sierści i takie tam... - przyznała Piana.
- No możliwe, ale ja nie widziałam nigdy lisa z przykładowo niebieskimi, czy zielonymi oczami. - wzruszyłam ramionami.
- To może niektóre animagi takie mają. - dodała Lili.
- Może. To co robimy? - zagaiłam.
- Ja idę poszperać w bibliotece o animagii. - powiedziała Bianka.
- Ja pobiegam po lesie jako sarna. Muszę się przyzwyczajać. - puściła oko Lil.
- Dobraaaaaaa... To mi się nudzi. - przyznałam.
- Cho ze mną! Razem czegoś poszukamy. - zaproponowała szeroko uśmiechnięta jasnowłosa.
- Nooo doobraaaa... To papaty! Tylko nie podrywaj tam jakichś jeleni! OK?!
- Jeleni?! Eee dobra! Pa!
Pomachałyśmy sobie na pożegnanie i ruszyłyśmy w przeciwne strony - Lili do lasu, a ja z Bianką do biblioteki.
~*~
- Znalazłaś coś? - krzyknęła z drugiego końca biblioteki Piana wychylając się zza wielkiej sterty książek.
- Nie drzyj się tak! Siedzimy tu ledwie dwie minuty, a ty już masz tyle książek przy sobie?! Pokaż je. - podeszłam do przyjaciółki i wzięłam kilka grubych książek do ręki, a następnie zaczęłam wymieniać. - Zielarstwo, Astronomia, Mugolnoznawstwo, znowy Zielarstwo i Historia Magii?! W nich szukasz o animagii? - zdziwiłam się.
- No co? Miały ładną okładkę. - uśmiechnęła się, a ja samoistnie strzeliłam sobie facepalma...
- Może chociaż poszukasz jakiejś książki na "A"?
Jasnowłosa zanurkowała w morzu książek, a po chwili wydostała się z niego z całkiem innej strony. Trzymała ładną, oprawioną w skórę grubą księgę. Podała mi ją.
- ASTRONOMIA: MAGICZNE GWIAZDY?!?!?! PIANAAAA! ANIMAGIA, A NIE ASTRONOMIA!!
- Nie tak głośno imbecylu... - wymamrotała. - Chciałaś coś na "A".
- To daj mi tu coś o animagii... Albo nie! Sama poszukam, a ty... popływaj jeszcze sobie. - uśmiechnęłam się opiekuńczo.
- Pffff... - prychnęła i zniknęła za ścianą książek.
Przeszukałam kilka regałów i znalazłam to czego szukałam. Otworzyłam książkę na dowolnej stronie i zaczęłam czytać. Właściwie to nic nowego w niej nie było...
Po kilkunastu minutach Bianka usiadła naprzeciwko mnie.
- Rudzielcu...?
- Hm?
- Głodna jestem, a zaraz będzie kolacja. Chodź, idziemy coś zjeść.
Gdyby nie to, że zaburczało mi w brzuchu, nie poszłabym, ale cóż...
- No dobra, idziemy. - Wstałam i odstawiłam książkę na swoje miejsce. - Posprzątałaś swoją stertę?
- Yeep!
~*~
- To co jemy? - zapytałam gdy usiadłam przy stole Bellefeuille w wielkiej Sali.
- Wszyyystkooo! Umieram z głodu.
- Ok. - Rozejrzałam się po WS. - Ooo! Patrz, Lil idzie!
Bianka odwróciła się z pełną gębą... czegoś, co przypomina ee... chyba dżem i pomachała przyjaciółce. Gdy ta usiadła między nami, zapytałam:
- No! To mów, ile jeleni poznałaś? Przystojni? Ładne rogi? - uśmiechnęłam się szeroko, powstrzymując śmiech, a Piana wywróciła się do tyłu... ze śmiechu...
- Chyba jednak chodzi o... kolor oczu, odcień sierści i takie tam... - przyznała Piana.
- No możliwe, ale ja nie widziałam nigdy lisa z przykładowo niebieskimi, czy zielonymi oczami. - wzruszyłam ramionami.
- To może niektóre animagi takie mają. - dodała Lili.
- Może. To co robimy? - zagaiłam.
- Ja idę poszperać w bibliotece o animagii. - powiedziała Bianka.
- Ja pobiegam po lesie jako sarna. Muszę się przyzwyczajać. - puściła oko Lil.
- Dobraaaaaaa... To mi się nudzi. - przyznałam.
- Cho ze mną! Razem czegoś poszukamy. - zaproponowała szeroko uśmiechnięta jasnowłosa.
- Nooo doobraaaa... To papaty! Tylko nie podrywaj tam jakichś jeleni! OK?!
- Jeleni?! Eee dobra! Pa!
Pomachałyśmy sobie na pożegnanie i ruszyłyśmy w przeciwne strony - Lili do lasu, a ja z Bianką do biblioteki.
~*~
- Znalazłaś coś? - krzyknęła z drugiego końca biblioteki Piana wychylając się zza wielkiej sterty książek.
- Nie drzyj się tak! Siedzimy tu ledwie dwie minuty, a ty już masz tyle książek przy sobie?! Pokaż je. - podeszłam do przyjaciółki i wzięłam kilka grubych książek do ręki, a następnie zaczęłam wymieniać. - Zielarstwo, Astronomia, Mugolnoznawstwo, znowy Zielarstwo i Historia Magii?! W nich szukasz o animagii? - zdziwiłam się.
- No co? Miały ładną okładkę. - uśmiechnęła się, a ja samoistnie strzeliłam sobie facepalma...
- Może chociaż poszukasz jakiejś książki na "A"?
Jasnowłosa zanurkowała w morzu książek, a po chwili wydostała się z niego z całkiem innej strony. Trzymała ładną, oprawioną w skórę grubą księgę. Podała mi ją.
- ASTRONOMIA: MAGICZNE GWIAZDY?!?!?! PIANAAAA! ANIMAGIA, A NIE ASTRONOMIA!!
- Nie tak głośno imbecylu... - wymamrotała. - Chciałaś coś na "A".
- To daj mi tu coś o animagii... Albo nie! Sama poszukam, a ty... popływaj jeszcze sobie. - uśmiechnęłam się opiekuńczo.
- Pffff... - prychnęła i zniknęła za ścianą książek.
Przeszukałam kilka regałów i znalazłam to czego szukałam. Otworzyłam książkę na dowolnej stronie i zaczęłam czytać. Właściwie to nic nowego w niej nie było...
Po kilkunastu minutach Bianka usiadła naprzeciwko mnie.
- Rudzielcu...?
- Hm?
- Głodna jestem, a zaraz będzie kolacja. Chodź, idziemy coś zjeść.
Gdyby nie to, że zaburczało mi w brzuchu, nie poszłabym, ale cóż...
- No dobra, idziemy. - Wstałam i odstawiłam książkę na swoje miejsce. - Posprzątałaś swoją stertę?
- Yeep!
~*~
- To co jemy? - zapytałam gdy usiadłam przy stole Bellefeuille w wielkiej Sali.
- Wszyyystkooo! Umieram z głodu.
- Ok. - Rozejrzałam się po WS. - Ooo! Patrz, Lil idzie!
Bianka odwróciła się z pełną gębą... czegoś, co przypomina ee... chyba dżem i pomachała przyjaciółce. Gdy ta usiadła między nami, zapytałam:
- No! To mów, ile jeleni poznałaś? Przystojni? Ładne rogi? - uśmiechnęłam się szeroko, powstrzymując śmiech, a Piana wywróciła się do tyłu... ze śmiechu...