Nawet miłom gawędziło mi się z Davidem. I fajnie, że mam jakiegoś kolegę w drużynie no booo nie za bardzo przyjęłam się w tej szkole. Niby na początku kumplowałam się Alkestis ale ona odeszła i nie został mi nikt.
Nawet się nie skapłam kiedy zasnęłam.
Następnego dnia obudził mnie smak krwi w ustach. Oblizałam i zobaczyłam, że mam nad wargami mam ślady dziobań.
- Leah! - wykrzyknęłam zdenerwowana - a pani w sklepie mówiła, że jesteś mądra.
Pokręciłam głową. założylam mój ulubiony zegarek i...
- K***a Leah ty faktycznie jesteś genialna - na zegarku widniała godzina 7.35 a o 7.40 miałam umuwione spotkanie z Davidem.
Spakowałam podręczniki, bo pewnie później nie zdążę przed lekcjami i pędem udałam się na boisko Quiddicha.
- Cześć wydyszałam - ale Davida ni było w zasięgu wzroku...
- Na górze, gapo! - usłyszałam rozbawiony głos.
I faktycznie David siedział na miotle i machał do mnie.
- Gdzie masz znicza? - zaśmiałam się.
- Właśnie przeszkodziłaś mi w jego szukaniu! - odkrzyknął i zaczął krążyć nad boiskiem.
Dosiadłam więc Marcela (czyli moją zacną miotłę) i ruszyłam do poszukiwania. Podleciałam do Davida.
- Zakład, że znajdę go pierwsza?
- Zakład - powiedział i uścisnęliśmy sobie ręce.
Wtedy ruszyłam pędem w kierunku złotej piłeczki, którą wcześniej zauważyłam i jak najszybciej umiałam złapałam ją.
- Ej! To nie fair! Widziałaś go wcześniej! - krzyknął David.
- Sztuka polega na obserwacji - dałam mu znicza. - A teraz pan prefekt pozwoli, że udam się na lekcję. - powiedziałam i zleciałam na dół
<David?>
Nawet się nie skapłam kiedy zasnęłam.
Następnego dnia obudził mnie smak krwi w ustach. Oblizałam i zobaczyłam, że mam nad wargami mam ślady dziobań.
- Leah! - wykrzyknęłam zdenerwowana - a pani w sklepie mówiła, że jesteś mądra.
Pokręciłam głową. założylam mój ulubiony zegarek i...
- K***a Leah ty faktycznie jesteś genialna - na zegarku widniała godzina 7.35 a o 7.40 miałam umuwione spotkanie z Davidem.
Spakowałam podręczniki, bo pewnie później nie zdążę przed lekcjami i pędem udałam się na boisko Quiddicha.
- Cześć wydyszałam - ale Davida ni było w zasięgu wzroku...
- Na górze, gapo! - usłyszałam rozbawiony głos.
I faktycznie David siedział na miotle i machał do mnie.
- Gdzie masz znicza? - zaśmiałam się.
- Właśnie przeszkodziłaś mi w jego szukaniu! - odkrzyknął i zaczął krążyć nad boiskiem.
Dosiadłam więc Marcela (czyli moją zacną miotłę) i ruszyłam do poszukiwania. Podleciałam do Davida.
- Zakład, że znajdę go pierwsza?
- Zakład - powiedział i uścisnęliśmy sobie ręce.
Wtedy ruszyłam pędem w kierunku złotej piłeczki, którą wcześniej zauważyłam i jak najszybciej umiałam złapałam ją.
- Ej! To nie fair! Widziałaś go wcześniej! - krzyknął David.
- Sztuka polega na obserwacji - dałam mu znicza. - A teraz pan prefekt pozwoli, że udam się na lekcję. - powiedziałam i zleciałam na dół
<David?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz