Jako, że dostałam nową miotłę postanowiłam ją przetestować. Ochrzciłam ją Marcel (wariatka ze mnie nazywam miotły) i postanowiłam, że nie będę chciala jej zmieniać nawet na jakieś głupie błyskawice. No więc ja i Marcel poszliśmy na boisko zobaczyć co i jak, zorientować się w terenie i poćwiczyć żucanie. Poszłam wypożyczyć piłki i już byłam na boisku. Zamierzałam wsiadać gdyby tylko jakiś oszołom się na mnie nie napatoczył...
- Uważaj! Jak... -zaczął ale podniósł się szybko i podał mi rękę
- Hej - powiedzialam - czy ja cię skądś nie znam?
- Może napatoczyliśmy się na siebie na placu horkruksów ale chyba tylko tyle. - powiedział
- A tak, być może. Przypomnisz mi swoje imię? - zapytałam masując głowę na ktorej wysrósł wielki guz
- David. David Martiness - powiedział wytrzaskując bóg wie skąd lód.
- Dzięki, a ja jestem Elliezabeth - powiedziałam.
- Pamiętam - uśmiechnął się trumfująco.
- Założę się, że nie, jednak powiedziałeś tak, żeby zaszpanować - powiedziałam mijając go i podchodząc do Marcela.
- To ty zgarnęłaś najlepszy zestaw do quiddicha? - spytał David z oskarżycielkską nutką.
- A miałam czekać aż ktoś innt go sobie weźmie? Nigdy.
- A czy... Jaką piłką ćwiczysz? - ooo na bank chce zgarnąć mi Kafla..
- Kaflem.
- O... Mogę pożyczyć Znicza?
Popatrzyłam na niego zdziwiona
- Czekaj, czekaj... Nie jesteś tym nowym prefektem Ombrelune?
- No powiedzmy, że jestem... Dasz tego Znicza czy nie? - Niecierpliwił się.
- Gramy w tej samej drużynie - powiedziałam i wystawiłam dłoń, żeby przybił mi piątkę.
- Tak... To co ze Zniczem? - przybił piątkę.
Uśmiechnęłam się lekko po czym puściłam malutką piłeczkę.
- No to panie prefekt wykaż się i go złap!
Sama wzięłam się do roboty z celowaniem do bramek.
Pod wieczór gdy oboje byliśmy padnięci.........
<David?>
- Uważaj! Jak... -zaczął ale podniósł się szybko i podał mi rękę
- Hej - powiedzialam - czy ja cię skądś nie znam?
- Może napatoczyliśmy się na siebie na placu horkruksów ale chyba tylko tyle. - powiedział
- A tak, być może. Przypomnisz mi swoje imię? - zapytałam masując głowę na ktorej wysrósł wielki guz
- David. David Martiness - powiedział wytrzaskując bóg wie skąd lód.
- Dzięki, a ja jestem Elliezabeth - powiedziałam.
- Pamiętam - uśmiechnął się trumfująco.
- Założę się, że nie, jednak powiedziałeś tak, żeby zaszpanować - powiedziałam mijając go i podchodząc do Marcela.
- To ty zgarnęłaś najlepszy zestaw do quiddicha? - spytał David z oskarżycielkską nutką.
- A miałam czekać aż ktoś innt go sobie weźmie? Nigdy.
- A czy... Jaką piłką ćwiczysz? - ooo na bank chce zgarnąć mi Kafla..
- Kaflem.
- O... Mogę pożyczyć Znicza?
Popatrzyłam na niego zdziwiona
- Czekaj, czekaj... Nie jesteś tym nowym prefektem Ombrelune?
- No powiedzmy, że jestem... Dasz tego Znicza czy nie? - Niecierpliwił się.
- Gramy w tej samej drużynie - powiedziałam i wystawiłam dłoń, żeby przybił mi piątkę.
- Tak... To co ze Zniczem? - przybił piątkę.
Uśmiechnęłam się lekko po czym puściłam malutką piłeczkę.
- No to panie prefekt wykaż się i go złap!
Sama wzięłam się do roboty z celowaniem do bramek.
Pod wieczór gdy oboje byliśmy padnięci.........
<David?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz