Mai zaskakuje mnie z każdą chwilą spędzoną razem. Tak było i tym razem. Niemal sam się jej przestraszyłem. Była bardzo odważna. Zaimponowała mi. Kiedy trzeba, jest śmielsza niż ja. Trochę to smutne, być słabszym od dziewczyny...
- Jesteś cały? - uklękła obok mnie. Jak zwykle po tonie jej głosu można było zauważyć całkowity brak przejęcia się sytuacją rozegraną przed paroma sekundami. Nie potrafię jej rozgryźć.
- Cały - potwierdziłem. Podparłem się do niej. Pomogła mi wstać. Przyciskałem ranną rękę do piersi zupełnie tak, jak trzyma się w gipsie złamaną kończynę. Skakałem na lewej nodze. Odrobinę się zbiła.
- Krwawisz? - zapytała troskliwie, oglądając mnie badawczo. Swoją drogą, Mai ma fajne oczy, ale oczywiście jej tego nie powiem.
- Nic mi nie jest. - Powiedziałem to z nutką zniecierpliwienia i natychmiast zganiłem się w myślach za ten pełen wyrzutu głos. To w pewnym sensie nie moja wina. Właściwie była to moja wina, ale wzięło się to stąd, że nienawidzę takiego niańczenia, które z kolei często zdarza się mojej mamie.
Mai nie była urażona. Zastanawiam się, czy puszcza mimo uszu moje wypowiedzi od czapy, bo mnie lubi i zależy jej na tej znajomości, czy może po prostu jest przyzwyczajona do takiego traktowania. Powinienem natychmiast przeprosić, ale oczywiście nie umiałem prawidłowo dobrać słów, aż ostatecznie nie powiedziałem nic...
- Jesteś cały? - uklękła obok mnie. Jak zwykle po tonie jej głosu można było zauważyć całkowity brak przejęcia się sytuacją rozegraną przed paroma sekundami. Nie potrafię jej rozgryźć.
- Cały - potwierdziłem. Podparłem się do niej. Pomogła mi wstać. Przyciskałem ranną rękę do piersi zupełnie tak, jak trzyma się w gipsie złamaną kończynę. Skakałem na lewej nodze. Odrobinę się zbiła.
- Krwawisz? - zapytała troskliwie, oglądając mnie badawczo. Swoją drogą, Mai ma fajne oczy, ale oczywiście jej tego nie powiem.
- Nic mi nie jest. - Powiedziałem to z nutką zniecierpliwienia i natychmiast zganiłem się w myślach za ten pełen wyrzutu głos. To w pewnym sensie nie moja wina. Właściwie była to moja wina, ale wzięło się to stąd, że nienawidzę takiego niańczenia, które z kolei często zdarza się mojej mamie.
Mai nie była urażona. Zastanawiam się, czy puszcza mimo uszu moje wypowiedzi od czapy, bo mnie lubi i zależy jej na tej znajomości, czy może po prostu jest przyzwyczajona do takiego traktowania. Powinienem natychmiast przeprosić, ale oczywiście nie umiałem prawidłowo dobrać słów, aż ostatecznie nie powiedziałem nic...
~*~
~*~
~*~




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz