- Nic się nie stało. - mrugnęłam - Też mam kota, i też często się gubi... Wiem, po prostu jak to jest.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Jestem Rosalie. Możesz mówić Rej. - powiedziałam, lekko zdenerwowana, ponieważ niedługo miały być zajęcia z transmutacji, a ja właściwie się nie uczyłam. Na poprzedniej lekcji, profesor, musiał prawie wszystkim pomagać, ponieważ tylko kilkoro z uczniów umiało dokonać transmutacji żuka w guzik. Mi się to nie udało, ale mam nadzieję, że dziś będzie dobrze. Chciaż to tylko nadzieja, bo jak już wspominałam, w ogóle się nie uczyłam.
- Ok. Ale muszę lecieć... spotkamy się na lekcji... - powiedziała i pobiegła do swojego stołu.
Ja, w mojej szacie w barwach domu Ombrelune, zmierzałam ku swojemu. O dziwo, ostatnio przy naszym stole nie było wrzasków i krzyków. I nagle przypomniało mi się, że przed transmutacją, mam jeszcze Eliksiry. Szybko zjadłam śniadanie i popędziłam do dormitorium, a potem do klasy.
Niedługo trzeba napisać wypracowanie, więc musiałam wyjątkowo uważać na lekcji, żeby cokolwiek wiedzieć. Było to moje pierwsze wypracowanie w tej szkole, ale chciałabym, aby wyszło mi dobrze.
Wybiegłam z klasy. Potknęłam się i książki rozsypały się na podłogę. Woźny, wyraźnie niezainteresowany, przeszedł obok, nawet nie patrząc w moją stronę.
- Może pomóc? - usłyszałam głos za plecami.
Była to Lilianne, ta którą poznałam dziś na śniadaniu.
- Nie, nie... - powiedziłam przez zęby, ale dziewczyna już zaczęła zbierać książki.
Lilianne?
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Jestem Rosalie. Możesz mówić Rej. - powiedziałam, lekko zdenerwowana, ponieważ niedługo miały być zajęcia z transmutacji, a ja właściwie się nie uczyłam. Na poprzedniej lekcji, profesor, musiał prawie wszystkim pomagać, ponieważ tylko kilkoro z uczniów umiało dokonać transmutacji żuka w guzik. Mi się to nie udało, ale mam nadzieję, że dziś będzie dobrze. Chciaż to tylko nadzieja, bo jak już wspominałam, w ogóle się nie uczyłam.
- Ok. Ale muszę lecieć... spotkamy się na lekcji... - powiedziała i pobiegła do swojego stołu.
Ja, w mojej szacie w barwach domu Ombrelune, zmierzałam ku swojemu. O dziwo, ostatnio przy naszym stole nie było wrzasków i krzyków. I nagle przypomniało mi się, że przed transmutacją, mam jeszcze Eliksiry. Szybko zjadłam śniadanie i popędziłam do dormitorium, a potem do klasy.
Niedługo trzeba napisać wypracowanie, więc musiałam wyjątkowo uważać na lekcji, żeby cokolwiek wiedzieć. Było to moje pierwsze wypracowanie w tej szkole, ale chciałabym, aby wyszło mi dobrze.
Wybiegłam z klasy. Potknęłam się i książki rozsypały się na podłogę. Woźny, wyraźnie niezainteresowany, przeszedł obok, nawet nie patrząc w moją stronę.
- Może pomóc? - usłyszałam głos za plecami.
Była to Lilianne, ta którą poznałam dziś na śniadaniu.
- Nie, nie... - powiedziłam przez zęby, ale dziewczyna już zaczęła zbierać książki.
Lilianne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz