Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciało mi
się ryczeć i jednocześnie go uderzyć. Chyba nic by się nie stało, gdybym
potraktowała go jakimś drobnym zaklęciem. Myśląc drobnym miałam na
myśli coś w rodzaju zaklęcia niewybaczalnego.
- Wyjdź. - powiedziałam natychmiast.
Chłopak posłusznie wyszedł, a raczej został wypchnięty na zewnątrz.
- Wszystko dobrze? - spytała Av.
- Tak, oczywiście. - powiedziałam prawie płacząc.
I w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Avalon otworzyła, i jej oczom ukazał się Adam. Zatrzasnęła drzwi.
- Wpuścić go? - zapytała.
Chciałam powiedzieć, że nie, ale musiał mi to wszystko wytłumaczyć.
- Ta. - powiedziałam smutnym, przygnębionym głosem.
Otworzyła drzwi, a chłopak wszedł do środka.
- Rosalie, słuchaj... - zaczął.
- Nie wiem, czy mam ochotę słuchać twojego bełkotu. - wycedziłam.
Wzięłam książkę i zaczęłam go ignorować.
"To nie tak jak myślisz" - spodziewałam się usłyszeć.
- Może ja pójdę, nie będę przeszkadzała. - stwierdziła zakłopotana Avalon.
- Nie, Av. Zostań. Pomożesz mi go zabić jakby co. - zaśmiałam się.
Dziewczyna usiadła, a Adam wyglądał jakby był w podstawówce, a nauczycielka kazała mu wyrecytować wierszyk, którego się wcale nie nauczył.
- To przez Ell. - zaczął obojętnie. - Ona najpierw mnie pocałowała, a potem jeszcze walnęła mnie w ryj. Ryjku.
Jasne, i ja mam w to uwierzyć, a potem będziemy sobie żyć długo i szczęśliwie w naszym zamku.
Westchnęłam.
- Jeśli chcesz coś jeszcze powiedzieć, to wal, a jak nie to wypie*dalaj. - machnęłam ręką w stronę drzwi, dając po sobie poznać, że jestem wkurzona.
Avalon zaśmiała się w stylu "brawo, zaczęłaś używać wulgaryzmów", a Adam ponownie został wypchnięty na zewnątrz.
- Szkoda mi cię Ray. - powiedziała. - Może małe piwo kremowe poprawi ci humor?
- Mam dobry humor. - uśmiechnęłam się, ale w duchu byłam strasznie zła.
- Ok. Aż strach pomyśleć co byłoby z biednym Adasiem, gdybyś naprawdę się wkurzyła.
Znowu rozległo się pukanie.
- Jeśli to Adam, to WYNOCHA! - krzyknęłam. - Jeśli nie, to zapraszam. - powiedziałam słodkim głosikiem.
- To ja. - jęknął ktoś za drzwiami.
"To ja zabójca!" czy "To ja przyjaciel!". Bo mała różnica jest.
- To znaczy...? - pociągnęła Av.
- Adam. - zaskrzeczał głos.
- Dziękuję za zainteresowanie moją osobą, i okazanie wyrazów współczucia! - wrzasnęłam.
Nagle przez drzwi ktoś wsunął karteczkę z napisem "Przepraszam". Wpadłam na pomysł. Na odwrocie napisałam "Zdradziłeś ku*wo mnie, pistolet sobie kupię, ale nie zastrzelę się, bo ku*wa mam cię głęboko w dupie!" i wsunęłam pod drzwi.
Adam?
- Wyjdź. - powiedziałam natychmiast.
Chłopak posłusznie wyszedł, a raczej został wypchnięty na zewnątrz.
- Wszystko dobrze? - spytała Av.
- Tak, oczywiście. - powiedziałam prawie płacząc.
I w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Avalon otworzyła, i jej oczom ukazał się Adam. Zatrzasnęła drzwi.
- Wpuścić go? - zapytała.
Chciałam powiedzieć, że nie, ale musiał mi to wszystko wytłumaczyć.
- Ta. - powiedziałam smutnym, przygnębionym głosem.
Otworzyła drzwi, a chłopak wszedł do środka.
- Rosalie, słuchaj... - zaczął.
- Nie wiem, czy mam ochotę słuchać twojego bełkotu. - wycedziłam.
Wzięłam książkę i zaczęłam go ignorować.
"To nie tak jak myślisz" - spodziewałam się usłyszeć.
- Może ja pójdę, nie będę przeszkadzała. - stwierdziła zakłopotana Avalon.
- Nie, Av. Zostań. Pomożesz mi go zabić jakby co. - zaśmiałam się.
Dziewczyna usiadła, a Adam wyglądał jakby był w podstawówce, a nauczycielka kazała mu wyrecytować wierszyk, którego się wcale nie nauczył.
- To przez Ell. - zaczął obojętnie. - Ona najpierw mnie pocałowała, a potem jeszcze walnęła mnie w ryj. Ryjku.
Jasne, i ja mam w to uwierzyć, a potem będziemy sobie żyć długo i szczęśliwie w naszym zamku.
Westchnęłam.
- Jeśli chcesz coś jeszcze powiedzieć, to wal, a jak nie to wypie*dalaj. - machnęłam ręką w stronę drzwi, dając po sobie poznać, że jestem wkurzona.
Avalon zaśmiała się w stylu "brawo, zaczęłaś używać wulgaryzmów", a Adam ponownie został wypchnięty na zewnątrz.
- Szkoda mi cię Ray. - powiedziała. - Może małe piwo kremowe poprawi ci humor?
- Mam dobry humor. - uśmiechnęłam się, ale w duchu byłam strasznie zła.
- Ok. Aż strach pomyśleć co byłoby z biednym Adasiem, gdybyś naprawdę się wkurzyła.
Znowu rozległo się pukanie.
- Jeśli to Adam, to WYNOCHA! - krzyknęłam. - Jeśli nie, to zapraszam. - powiedziałam słodkim głosikiem.
- To ja. - jęknął ktoś za drzwiami.
"To ja zabójca!" czy "To ja przyjaciel!". Bo mała różnica jest.
- To znaczy...? - pociągnęła Av.
- Adam. - zaskrzeczał głos.
- Dziękuję za zainteresowanie moją osobą, i okazanie wyrazów współczucia! - wrzasnęłam.
Nagle przez drzwi ktoś wsunął karteczkę z napisem "Przepraszam". Wpadłam na pomysł. Na odwrocie napisałam "Zdradziłeś ku*wo mnie, pistolet sobie kupię, ale nie zastrzelę się, bo ku*wa mam cię głęboko w dupie!" i wsunęłam pod drzwi.
Adam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz