Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




niedziela, 9 marca 2014

Bellefeuille: Od Vinyl do kto chce?

Zima... Zostało tylko kilka dni ferii, a ja nadal nic pożytecznego nie zrobiłam. Stałam przed oknem z dormitorium i wpatrywałam się w dalekie zamarznięte jezioro. Dziewczyny z mojego pokoju gdzieś się "zaszyły". Najprawdopodobniej poszły do biblioteki, bo ostatnio często tam przychodzimy. Siadłam sobie na łóżku i zaczęłam się rozglądać po pokoju szukając czegoś, czym mogłabym się zająć. Wzrokiem przemierzyłam całe biurko, łóżka dziewczyn i ich półeczki, a nawet zaciekawił mnie sufit... Na koniec szafa. Duża, ciemnobrązowa, trochę porysowana, na jej drzwiach wisi małe lustro - Nic ciekawego - pomyślałam.Obok szafy leżał duży futerał. Wzięłam go do rąk i ruszyłam w stronę wyjścia. W nim znajdowały się moje łyżwy od Bianki. Wyszłam na zewnątrz Akademii i skierowałam się w stronę zamarzniętego jeziora. Było zimno... aż za zimno, ale chłód mi nie przeszkadzał. Przed jeziorem założyłam łyżwy i wskoczyłam na lód. Zachwiałam się lekko. Dawno nie jeździłam, więc na razie mi to za dobrze nie szło. Im dłużej ślizgałam się po lodzie, tym bardziej traciłam poczucie czasu. Nim się obejrzałam jeździłam tak jak dawniej. Gracja i spokój połączone z prędkością i chaosem idealnie odzwierciedlają zróżnicowaną "ja". Łyżwy to mój żywioł. Snując się po lodzie nie odczuwałam zimna. Nie licząc jazdy do tyłu, czy jakichkolwiek obrotów na lodzie (co nie sprawiało mi trudności), chciałam spróbować czegoś nowego. Dojechałam do brzegu. Zrobiłam szybki obrót i równie szybko zaczęłam sunąć po lodzie w przeciwną stronę. Gdy nabrałam wystarczającej prędkości lekko przykucnęłam. Pełna gotowości wystrzeliłam w górę. Miałam nadzieję, że uda mi się wykonać skok godny profesjonalisty. Starając się z powrotem dotknąć lodu bez szwanku, straciłam równowagę i wylądowałam na brzuchu. W takiej pozycji doczołgałam się do brzegu i usiadłam zdenerwowana na śnieżnobiałej ubitej zaspie śniegu.
- Nadzieja matką głupich - wyszeptałam śmiejąc się sama z siebie.
Wstałam. Zaczęłam otrzepywać się ze śniegu, by z powrotem wrócić na lód.
- Łał! Bardzo dobrze jeździsz na łyżwach... nie licząc gleby na koniec... - usłyszałam za mną nieznajomy głos. Błyskawicznie podniosłam się zdziwiona tym, że ktoś mnie podglądał, jednak bardziej przerażające było dla mnie to, że ta osoba widziała jak się ośmieszyłam lądowaniem na brzuchu. Z pytającą miną odwróciłam się do nieznajomego przybysza.


<Ktoś chce?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy