Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




piątek, 28 marca 2014

Ombrelune: Od Adama cd. Ell

- Może po prostu nie jesteście warte, by je wam okazywać? - spytałem jadowicie.
- Tak, bo ty oczywiście jesteś, Narcyzie...
- Przypominam ci, że leciałaś na mnie całkiem długi czas. Jeśli nadal nie lecisz...
- Ha! Możesz być pewien, że nie lecę! Głupia byłam... Było, minęło. Całe szczęście... Ale ty też za mną latałeś jak pies!
- Śnisz!
- Jasne... Pan Wielki i Wspaniały wstydzi się przyznać, że świrował do dziewczyny - prychnęła.
- Ja? Ja do ciebie? - zaśmiałem się ironicznie. - Odpływ nie zabrałby ze sobą takiego szczura...
- Ej, Ellie, Diabeł! Na miotły! - zawołał David. Spostrzegłem, że - jak i reszta drużyny - był już w powietrzu i oczekiwał na nas ze zniecierpliwieniem.
- Postaraj się chociaż udawać, że grasz - syknąłem i szybko odbiłem się nogami od ziemi. Ell momentalnie zrobiła to samo. W błyskawicznym tempie podleciałem do słupków bramkowych.
- Uwaga, drużyna! Gramy mecz! Ja i Ell jesteśmy jedną drużyną na pozycji ścigających. Rosalie i Percy to druga drużyna. Gramy na jednej połowie. Adam broni wszystkie strzały i wygrywa ta para, która pierwsza trafi mu 3 bramki. Pałkarze wypuszczają tłuczki i normalnie nas przed nimi bronią. Wszystko jasne? Ok. To na pozycje! - komenderował Dave.
Cieszyłem się z takiej formy treningu. Była to jedna z moich ulubionych. Odetchnąłem pełną piersią. Pałkarze już wypuścili tłuczki. Smoku dał ręką znak, że zaczynamy, po czym ruszył z kaflem pod pachą w moim kierunku. Oczy zwęziły mi się w szparki. Pełne skupienie. Nachyliłem się nad miotłą. Heap podleciała bardzo blisko mnie. David szykuje się do strzału i... Przerzuca kafla nad swoim ramieniem, wykonując precyzyjne podanie do Elliezabeth. Tego się nie spodziewałem! Miała czystą pozycję do strzału. To były sekundy. Rozpędziłem się w jej kierunku i w ostatniej chwili odbiłem piłkę tyłem miotły, wykonując efektowny zwrot.
- Pięknie, Brooks! - zawył Martines.
- Nic nowego - zaśmiałem się.
Percy leci z kaflem. Podanie do Rosalie... Niestety nieudolne - dziewczyna puszcza piłkę. Jackson i Martines dosłownie jednocześnie nurkują po nią... Nagle widzę lecącego wprost na moją twarz tłuczka. Znaczy nie tyle widzę, co miga mi przed oczami, zanim mnie uderza. Wydaję z siebie ciche jęknięcie bólu. Trzymam się jednak na miotle i skutecznie bronię strzał Davida.
- Ej, co ci jest? - spytał kapitan.
- Mi? Nic - wzruszyłem ramionami.
- Krwawisz z nosa - zauważył Percy. Dotknąłem ręką twarzy. Rzeczywiście, figurowała na niej rubinowa substancja.
- Tłuczek - mruknąłem słabo. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak mnie boli. Boli? Napierdala!
- Ojejej, dzidzia zrobiła sobie auka? - zaczęła lalkać się Ell z sarkazmem w głosie. Posłałem jej zawistne spojrzenie.

Ell? David? Percy? Rosalie? Szczególnie namawiam dziewczyny xD + Ellie, nie złamał co prawda nosa, ale to dla ciebie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy