- Już Ci skarbie przeszło? - Zapytałem po chwili
- Oczywiście, ... - Trzepocząc rzęsami i uśmiechając się słodko - ... że NIE!
Wykrzyknęła ostatnie słowo mi do ucha aż się za nie złapałem..
- Masz natychmiast mi przyprowadzić tą Klacz! Natychmiast!
- Oj-Joj... Skarbie nooooo... - Jęknąłem
- Żadne Skarbie, Per Panie! A jeżeli za sekundę nie będzie go TU! To z CIEBIE
zrobię Jednorożca... - Powiedziała a ja spojrzałem na nią przerażony - No i co
się tak patrzysz? Aż tak chcesz żeby wyrósł ci zaraz ogon? I...
- Ja co miesiąc mam ogon skarbie. - Zacmokałem przerywając jej.
- Ale rogu oraz siodła i uzdy chyba jeszcze na sobie nie miałeś co? Bo wiesz
zawsze możesz mieć! - Powiedział
- Oj już... - Mruknąłem i zacząłem się kierować do lasu. A za mną krok w krok
Wiewióreczka - Kobiety... Zawsze wiedziałem że rude jest wredne.... - mruknąłem
po czym poczułem ból w żebrach
- Ty! Żebyś nie pożałował tego co mówisz - Zagroziła mi palcem - Bo to się może
źle skończyć... - chwilowa pałza - Oczywiście dla ciebie kotku. - Uśmiechnęła się
,,słodko''
- Jak już musisz to wilczku, albo piesku - mruknąłem a ona poczochrała mi włosy.
Po 10 minutach chodzenia po lesie i naszym jakże miłej rozmowie znaleźliśmy się
przy małym oświetlonym promieniami słońca (w końcu dookoła jest pół-mrok) jeziorka
a przy nim piękna klacz jednorożca.
- Proszę skarbie twój konik - Powiedziałem uśmiechając się do niej
Jane? ;D
- Oczywiście, ... - Trzepocząc rzęsami i uśmiechając się słodko - ... że NIE!
Wykrzyknęła ostatnie słowo mi do ucha aż się za nie złapałem..
- Masz natychmiast mi przyprowadzić tą Klacz! Natychmiast!
- Oj-Joj... Skarbie nooooo... - Jęknąłem
- Żadne Skarbie, Per Panie! A jeżeli za sekundę nie będzie go TU! To z CIEBIE
zrobię Jednorożca... - Powiedziała a ja spojrzałem na nią przerażony - No i co
się tak patrzysz? Aż tak chcesz żeby wyrósł ci zaraz ogon? I...
- Ja co miesiąc mam ogon skarbie. - Zacmokałem przerywając jej.
- Ale rogu oraz siodła i uzdy chyba jeszcze na sobie nie miałeś co? Bo wiesz
zawsze możesz mieć! - Powiedział
- Oj już... - Mruknąłem i zacząłem się kierować do lasu. A za mną krok w krok
Wiewióreczka - Kobiety... Zawsze wiedziałem że rude jest wredne.... - mruknąłem
po czym poczułem ból w żebrach
- Ty! Żebyś nie pożałował tego co mówisz - Zagroziła mi palcem - Bo to się może
źle skończyć... - chwilowa pałza - Oczywiście dla ciebie kotku. - Uśmiechnęła się
,,słodko''
- Jak już musisz to wilczku, albo piesku - mruknąłem a ona poczochrała mi włosy.
Po 10 minutach chodzenia po lesie i naszym jakże miłej rozmowie znaleźliśmy się
przy małym oświetlonym promieniami słońca (w końcu dookoła jest pół-mrok) jeziorka
a przy nim piękna klacz jednorożca.
- Proszę skarbie twój konik - Powiedziałem uśmiechając się do niej
Jane? ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz