- Dobra. Już sobie idę. - usłyszałam głos za drzwiami. - Nie będę więcej przeszkadzał. Nikomu. Może w ogóle wyjadę, żeby nikt już przeze mnie nie płakał, co?
- Świetnie!
- Świetnie!
Usłyszałam, że wychodzi. A ja nadal płakałam. Nie z powodu Adama. Z powodu takiego, że już zawsze tak miałam. Najpierw dają mi nadzieję, a potem odchodzą. Dopiero teraz zauważyłam swój błąd. Po prostu wiążę się z nieodpowiednimi osobami. Adam też taki był. Jeśli wiesz, że nic z tego nie będzie, to po co ku*wa dajesz nadzieję?!
~następnego dna~
Tuż, po transmutacji, nadal czułam się przygnębiona. Ell ciągle próbowała mnie pocieszyć, ale ja jej wmawiałam, że wszystko jest dobrze. Nie tylko jej to próbowałam udowodnić. Sama też chciałam być silna, ale nie potrafiłam. To, co się stało było dla mnie zbyt dużym problemem. Nie potrafiłam o tym zapomnieć, chociaż tak bardzo się starałam. Było to jak zaklęcie niewybaczalne, spoczywające na mnie od wieków. Czułam się jak ostatnia idiotka, chociaż wiem, iż to Adam powinien się tak czuć. Miewałam koszmary nocne, i ciągle śnił mi się nasz pocałunek, wtedy, w Ecuuelle. Każdej nocy to samo. Było to nie tylko dziwne, ale i smutne. Nie potrafiłam tak po prostu zapomnieć i wciąż cieszyć się życiem, jak gdyby nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Zawsze gdy tylko widziałam jakąś parę trzymającą się za rękę, płakałam. Myślałam, że top wszystko stało się przeze mnie, co było nieprawdą. Właściwie mogło nią być. Gdy pewnego wieczora, siedziałam w PW, nagle przez drzwi wszedł Adam. Ruszyłam w stronę dormitorium.
- Zaczekaj. - powiedział.
Zatrzymałam się.
Adam? ;33
- Świetnie!
- Świetnie!
Usłyszałam, że wychodzi. A ja nadal płakałam. Nie z powodu Adama. Z powodu takiego, że już zawsze tak miałam. Najpierw dają mi nadzieję, a potem odchodzą. Dopiero teraz zauważyłam swój błąd. Po prostu wiążę się z nieodpowiednimi osobami. Adam też taki był. Jeśli wiesz, że nic z tego nie będzie, to po co ku*wa dajesz nadzieję?!
~następnego dna~
Tuż, po transmutacji, nadal czułam się przygnębiona. Ell ciągle próbowała mnie pocieszyć, ale ja jej wmawiałam, że wszystko jest dobrze. Nie tylko jej to próbowałam udowodnić. Sama też chciałam być silna, ale nie potrafiłam. To, co się stało było dla mnie zbyt dużym problemem. Nie potrafiłam o tym zapomnieć, chociaż tak bardzo się starałam. Było to jak zaklęcie niewybaczalne, spoczywające na mnie od wieków. Czułam się jak ostatnia idiotka, chociaż wiem, iż to Adam powinien się tak czuć. Miewałam koszmary nocne, i ciągle śnił mi się nasz pocałunek, wtedy, w Ecuuelle. Każdej nocy to samo. Było to nie tylko dziwne, ale i smutne. Nie potrafiłam tak po prostu zapomnieć i wciąż cieszyć się życiem, jak gdyby nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Zawsze gdy tylko widziałam jakąś parę trzymającą się za rękę, płakałam. Myślałam, że top wszystko stało się przeze mnie, co było nieprawdą. Właściwie mogło nią być. Gdy pewnego wieczora, siedziałam w PW, nagle przez drzwi wszedł Adam. Ruszyłam w stronę dormitorium.
- Zaczekaj. - powiedział.
Zatrzymałam się.
Adam? ;33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz