- Mówiłam, że tak będzie... - westchnęłam - Od samego początku wiedziałam...
- Już się nie wymądrzaj - powiedziała ale po chwili również westchnęła.
- No cóż jakoś sobie poradzimy - uśmiechnęłam się smutno
- Jakoś na pewno - przytaknęła.
- Oczywiście z Davidem będę rozmawiać jak zwykle...
- Ja też nie zamierzam rezygnować z przyjaźni - powiedziała.
Kilkanaście minut później pożegnałyśmy się, a ja wróciłam do skrzydła szpitalnego. Następnego dnia odwiedził mnie David.
- Nagrabiłaś sobie - powiedział i usiadł na łóżku.
- Już wiesz? - jęknęłam.
- Ta szkoła ma uczy - zaśmiał się - Chyba ktoś usłyszał twoją kłótnię z Adamem a ktoś inny jego kłótnię z Ray i wyszło na to, że z Rosalie uczestniczycie w spisku żeby zniszczyć Adama uwodząc a druga strona szkoły uważa, ze to jego wina...
Jęknęłam i upadłam ciężko na poduszki.
Postanowiłam zmienić temat.
- Patrz ręka mi się zrosła - powiedziałam i poruszałam Davidowi palcami przed oczami.
- Super - rozpromienił się - Kiedy wracasz?
- Jeśli pójdzie dobrze to pojutrze - zachichotałam - wraca Ell wraca dobro na świecie.
- Już się boję. - powiedział a ja udałam, że się obrażam.
Przekomarzaliśmy się chwilę i David zakończył odwiedziny.
Następnego dnia faktycznie mogłam iść już na lekcje. Osłabiona bo osłabiona ale zawsze można już zacząć nadrabiać. Na śniadaniu siadłam obok Rosalie.
- Fajnie, że już wróciłaś - powiedziała.
- Dzięki - powiedziałam i uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
Po śniadaniu podeszłam do Davida. Jak na przyjaciela przystało obok niego stał Adam.
- Hej David - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Cześć Ell, cześć Ray - uśmiechnął się niepewnie.
Widziałam, że Rosalie jest ciężko ale co w końcu... niech ten cały Adam nie uważa się za pępek świata! Gadaliśmy chwilę i rozdzieliliśmy się. Ja szłam na OPCM a Rosalie chyba na numerologię.
Na następnej przerwie również się spotkałyśmy.
Rosalie? :33
- Już się nie wymądrzaj - powiedziała ale po chwili również westchnęła.
- No cóż jakoś sobie poradzimy - uśmiechnęłam się smutno
- Jakoś na pewno - przytaknęła.
- Oczywiście z Davidem będę rozmawiać jak zwykle...
- Ja też nie zamierzam rezygnować z przyjaźni - powiedziała.
Kilkanaście minut później pożegnałyśmy się, a ja wróciłam do skrzydła szpitalnego. Następnego dnia odwiedził mnie David.
- Nagrabiłaś sobie - powiedział i usiadł na łóżku.
- Już wiesz? - jęknęłam.
- Ta szkoła ma uczy - zaśmiał się - Chyba ktoś usłyszał twoją kłótnię z Adamem a ktoś inny jego kłótnię z Ray i wyszło na to, że z Rosalie uczestniczycie w spisku żeby zniszczyć Adama uwodząc a druga strona szkoły uważa, ze to jego wina...
Jęknęłam i upadłam ciężko na poduszki.
Postanowiłam zmienić temat.
- Patrz ręka mi się zrosła - powiedziałam i poruszałam Davidowi palcami przed oczami.
- Super - rozpromienił się - Kiedy wracasz?
- Jeśli pójdzie dobrze to pojutrze - zachichotałam - wraca Ell wraca dobro na świecie.
- Już się boję. - powiedział a ja udałam, że się obrażam.
Przekomarzaliśmy się chwilę i David zakończył odwiedziny.
Następnego dnia faktycznie mogłam iść już na lekcje. Osłabiona bo osłabiona ale zawsze można już zacząć nadrabiać. Na śniadaniu siadłam obok Rosalie.
- Fajnie, że już wróciłaś - powiedziała.
- Dzięki - powiedziałam i uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
Po śniadaniu podeszłam do Davida. Jak na przyjaciela przystało obok niego stał Adam.
- Hej David - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Cześć Ell, cześć Ray - uśmiechnął się niepewnie.
Widziałam, że Rosalie jest ciężko ale co w końcu... niech ten cały Adam nie uważa się za pępek świata! Gadaliśmy chwilę i rozdzieliliśmy się. Ja szłam na OPCM a Rosalie chyba na numerologię.
Na następnej przerwie również się spotkałyśmy.
Rosalie? :33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz