Siedziałam przed mugolskim telewizorem a tak dokładnie to spałam nagle coś zapukało w szybę.Zerwałam się na równe nogi i podeszłam do okna.
Była tam sowa Petty'ego.Wzięłam od niej list po czym usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać.Na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.Poszłam do swojego pokoju po czym schowałam go do szuflady w biurku a sama padłam na łóżko.
***
Rano obudziło mnie donośne szczekanie Bakstera a po chwili poczułam że mnie liże po ręce.Wstałam niechętnie i spojrzałam na zegarek 11.30.
"Nieźle mi się przysnęło"-pomyślałam
Wstałam z łóżka umyłam się i ubrałam.Po czym zeszłam na śniadanie a raczej na to co z niego pozostało.
-Zostawiłem ci jedną kromkę-powiedział Maxi
-Nie jestem głodna-odpowiedziałam po czym minęłam ich i ruszyłam w stronę drzwi-Biorę swoją nową miotłę!
-Gdzie idziesz?-spytała macocha
-Gdzieś-burknęłam
Macocha uśmiechnęła się od ucha do ucha już wiedziała o co chodzi.
-Jane idzie na randkę-zaśmiała się
-Ja...Nie prawda-powiedziałam i prychnęłam po czym pobiegłam po miotłę i ruszyłam.
***
Byłam na miejscu o 13.00 więc miałam jeszcze pół godziny.Zaczęłam szwendać się po placu Horkruksów a jeden sklep przykuł moją uwagę,biblioteka "pod rozbrykanym jednorożcem".Weszłam do niej zewsząd unosił się kurz.Wię po chwili zaczęłam kichać.Podeszła do mnie niska kobieta.
-Czego szukasz Aurélie?-spytała
-Ja nie jestem Aurélie-powiedziałam drżącym lekko głosem
Kobieta założyła okulary.
-No jak nie ty jak ty Aurélie Varech-powiedziała a mnie tym zwaliła z nóg to było imię i nazwisko mojej matki.
-Ja nie jestem Aurélie jestem jej córką Jane-odpowiedziałam a kobieta wytrzeszczyła oczy
-Och no tak...no tak ,to pozdrów ją do mnie-powiedziała
-Tyle że ona nie żyje-powiedziałam a ta pobladła na twarzy
-Moja Siostrzenica nie żyje-opuściła wzrok
-Oddała życie za mnie-powiedziałam cicho i położyłam jej dłoń na ramieniu
Kobieta po chwili ciszy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-To może chcesz jakąś książkę o i już wiem jaką-powiedziała po czym zniknęła.
Usiadłam na krześle lecz po chwili znów się zjawiła z wielką grubą księgą pt; "Tajemnice grobowca złotego tygrysa"
-To była najukochańsza książka twojej mamy-powiedziała po czym otworzyła pierwszą stronę napisane tam było "Dla Aurélie w dniu jej 8 urodzin"-Tyle że oddała mi ją po skończeniu Akademii a teraz daję ją tobie
-To miłe z twojej strony, pani...-przerwała
-Jestem twoją ciotką Jane, jestem Katherine-powiedziała
-Tak więc to miłe z twojej strony ciociu ale nie mogę tego zatrzymać-powiedziałam
-Możesz ,obróć kolejną stronę-powiedziałam a ja tak zrobiłam i wypadła koperta-Przeczytaj ją w domu
Spojrzałam na zegar 13.55.
-To ja już idę-powiedziałam i ruszyłam do restauracji przy niej stał już Peety i chyba na mnie czekał.
<Peety?>
Była tam sowa Petty'ego.Wzięłam od niej list po czym usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać.Na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.Poszłam do swojego pokoju po czym schowałam go do szuflady w biurku a sama padłam na łóżko.
***
Rano obudziło mnie donośne szczekanie Bakstera a po chwili poczułam że mnie liże po ręce.Wstałam niechętnie i spojrzałam na zegarek 11.30.
"Nieźle mi się przysnęło"-pomyślałam
Wstałam z łóżka umyłam się i ubrałam.Po czym zeszłam na śniadanie a raczej na to co z niego pozostało.
-Zostawiłem ci jedną kromkę-powiedział Maxi
-Nie jestem głodna-odpowiedziałam po czym minęłam ich i ruszyłam w stronę drzwi-Biorę swoją nową miotłę!
-Gdzie idziesz?-spytała macocha
-Gdzieś-burknęłam
Macocha uśmiechnęła się od ucha do ucha już wiedziała o co chodzi.
-Jane idzie na randkę-zaśmiała się
-Ja...Nie prawda-powiedziałam i prychnęłam po czym pobiegłam po miotłę i ruszyłam.
***
Byłam na miejscu o 13.00 więc miałam jeszcze pół godziny.Zaczęłam szwendać się po placu Horkruksów a jeden sklep przykuł moją uwagę,biblioteka "pod rozbrykanym jednorożcem".Weszłam do niej zewsząd unosił się kurz.Wię po chwili zaczęłam kichać.Podeszła do mnie niska kobieta.
-Czego szukasz Aurélie?-spytała
-Ja nie jestem Aurélie-powiedziałam drżącym lekko głosem
Kobieta założyła okulary.
-No jak nie ty jak ty Aurélie Varech-powiedziała a mnie tym zwaliła z nóg to było imię i nazwisko mojej matki.
-Ja nie jestem Aurélie jestem jej córką Jane-odpowiedziałam a kobieta wytrzeszczyła oczy
-Och no tak...no tak ,to pozdrów ją do mnie-powiedziała
-Tyle że ona nie żyje-powiedziałam a ta pobladła na twarzy
-Moja Siostrzenica nie żyje-opuściła wzrok
-Oddała życie za mnie-powiedziałam cicho i położyłam jej dłoń na ramieniu
Kobieta po chwili ciszy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-To może chcesz jakąś książkę o i już wiem jaką-powiedziała po czym zniknęła.
Usiadłam na krześle lecz po chwili znów się zjawiła z wielką grubą księgą pt; "Tajemnice grobowca złotego tygrysa"
-To była najukochańsza książka twojej mamy-powiedziała po czym otworzyła pierwszą stronę napisane tam było "Dla Aurélie w dniu jej 8 urodzin"-Tyle że oddała mi ją po skończeniu Akademii a teraz daję ją tobie
-To miłe z twojej strony, pani...-przerwała
-Jestem twoją ciotką Jane, jestem Katherine-powiedziała
-Tak więc to miłe z twojej strony ciociu ale nie mogę tego zatrzymać-powiedziałam
-Możesz ,obróć kolejną stronę-powiedziałam a ja tak zrobiłam i wypadła koperta-Przeczytaj ją w domu
Spojrzałam na zegar 13.55.
-To ja już idę-powiedziałam i ruszyłam do restauracji przy niej stał już Peety i chyba na mnie czekał.
<Peety?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz